28 grudnia 2012

Część XIII (CIĄG DALSZY)

Tamto było zapowiedzią, więc tutaj także jest ten fragment.
Nie sprawdzałam, bo przepisywałam na szybko, byleby zdążyć jeszcze dziś.
Miłego czytania ;3
____________________________________________________________

Jechali pociągiem mijając pola kukurydzy. W przedziale siedzieli tylko Malfoy, Albus i Discordia. Chłopcy pochłonięci byli czytaniem jakiegoś mugolskiego magazynu o najnowszych meczach piłkarskich, a dziewczyna rysowała palcem po zaparowanej szybie różne wzory. Nie lubiła, gdy nie mieli o czym rozmawiać. Ziewnęła głośno.
- Nie nauczyli cię, by zamykać paszczę ? – Scorpius rzucił zza gazety.
- Nie. Nauczyli mnie, bym zamykała usta.
- Dziewczyny – westchnął wywracając oczami.
Tymczasem w przedziale, gdzie siedziała Lily z przyjaciółkami, panował hałas. Ruda siedziała z podkulonymi nogami, opierając brodę na kolanach.
- Lil, co jest ?- blondynka, będąca córką Nevilla Longbottom’a i Luny Lovegood, dała jej kuksańca
- Nic – mruknęła przecierając oczy.
- Czemu nie jesteś z Malfoy’em w przedziale ?
- Bo nie. Skończ już, jasne ? – spojrzała na nią z wyrzutem i zaraz złapała się za głowę.
- Lil ?
- Lily ?!
- Potter ! – wszystkie dziewczyny siedzące w przedziale z przerażeniem wpatrywały się w siostrę Albusa, której oczy błądziły nieprzytomnym wzrokiem po zebranych.
- Oni tu idą – szepnęła i wybiegła. Nerwowo wypatrywała swoich braci.
- Lily ? – James złapał ją za ramiona.
- Szybko, gdzie jest Albus ?
- Miałaś wizję ? – spytał cicho.
- Tak, szybko, zaraz ich zabiorą ! – pobiegła, ciągnąc za sobą brata.
Wpadli do przedziału, gdzie siedziała Discordia.
- Co się dzieje ?- Albus leniwie uniósł głowę znad lektury.
- Oni, oni tu będą. Za chwilę. – Lily spojrzała z lękiem przez okno.
- Oni ? – Discordia parsknęła pod nosem.
- Padnij ! – James krzyknął, rzucając się na ziemię. Chwilę po tym coś uderzyło w szybę kilkakrotnie.
W pociągu dało słyszeć się krzyki. Ktoś był ranny. Scorpius objął ramieniem rudą i przysunęli się oboje do Jamesa i Albusa.
- Co się dzieje ? – szepnął.
- Oni, oni szukają jej – ruchem głowy wskazała na blondynkę.
- Nie damy jej tak łatwo – Malfoy przyciągnął do siebie Discordię.
- Ciebie też – mruknęła pod nosem.
- Mnie ?!
- Tak.
- Ale dlaczego ?
- Nie wiem, sądzisz, że pokazują mi się całe plany tych cholernych… - nie dokończyła, bo coś wpadło do przedziału. Była to mała, niebieska kulka, która potoczyła się na środek. Ostatnią rzeczą, jaką zapamiętali był huk rozbijanych szyb.

Otworzyła oczy. Otaczała ją ciemność. Próbowała dojrzeć znajome jej sylwetki.
- James ? – szepnęła i uniosła głowę.
- Obudziła się – usłyszała czyjś głos za sobą.
- Kto tu jest ? – powiedziała głośniej.
- Zależy od tego, kim ty jesteś.
- Discordia. Discordia Nott.
- Rodzice Scorpiusa – poczuła jak czyjeś ramiona otaczają jej drobne ciało.
- Gdzie on jest ?
- Sądziliśmy, że ty to wiesz.
- Nie. Nie pamiętam. Wiem, że musieli nas zabrać z pociągu.
- Discordia ! – ktoś podbiegł i przytulił ją niemal unosząc w powietrzu.
- James ? – wtuliła się w jego pierś.
- A kto inny miałby siłę, by cię podnieść ? – uśmiechnął się, całując ją we włosy.
- Nie wiem. Score ?- chłopak wybuchnął śmiechem.
- Nadzieja matką głupich, skarbie.
- Nasz syn nie jest głupi.
- Bez niego nas by tu nie było.
- Co zrobił ? – brązowowłosa kobieta uniosła się na klęczkach.
- No jak to co, przyprowadziłem ich tu – w ciemności dało się dostrzec blond włosy i nieskazitelnie białe zęby, które ukazywał w tryumfalnym uśmiechu.
- Scorpius ! – Draco i Asteria rzucili się na chłopaka.
- Narobicie mi obciachu – młody Malfoy wywrócił oczami  zażenowany.
- Wiesz, twoi rodzice się o ciebie martwią, a ty ich tak traktujesz? – blondynka sapnęła ze złości.
- Wiecie gdzie jest Lily ? – James spojrzał na Nott.
- Nie. Albus jest z wami, prawda ?
- Sądziłem, że był z wami.
W pomieszczeniu zaległa nerwowa atmosfera. Discordia skorzystała z okazji i rozejrzała się niepewnie po… No właśnie. Ściany wydawały się być pomalowane na ciemne kolory. Nie było żadnych okien, tylko kraty wentylacyjne. Po lewej znajdował się długi korytarz. Z niego właśnie przyszli chłopcy.
Na podłodze gdzieniegdzie dało się zauważyć martwe ciała jakiś stworzeń.
- Gdzie my jesteśmy ? – szepnęła Asteria.
-  Przypuszczam, że są to lochy – jej syn stwierdził z miną znawcy.
- A ja sądzę, iż ktoś ma niesamowitą pasję urządzania pokojów w stylu Ślizgońskim – ziewnęła Discordia.
- Nigdy nie widziałaś naszych lochów.
- Ale właśnie tak je sobie wyobrażam.
- Z tymi zdechłymi zwierzętami na ziemi ?
- A niby czym innym się odżywiacie ?
- Kochanie, on nie jest wart twoich słów – James pochylił się, by wyszeptać jej do ucha.
- Wiem, wiem – uśmiechnęła się delikatnie.
- Wybaczcie,  gołąbeczki, że wam przerwę, ale panna Devlin was oczekuje – nikt nie zauważył wtargnięcia obcego przybysza.
- Nigdzie nie idziemy – odpowiedzieli jednomyślnie.
- Jesteście pewni ? – ciemna postać wytargała kogoś zza pleców. Jej rude włosy posklejane z brudem, przylepiały się do twarzy.
- LILY – James wyrwał się do przodu.
- Spokojnie, skarbeńku. Nie rób gwałtownych ruchów, bo twoja siostrzyczka będzie cierpieć – to powiedziawszy pociągnął ją brutalnie za włosy. Z bladych ust dziewczyny wydobył się cichy jęk.
Na ciele Discordii pojawił się zimny pot. Z lękiem spojrzała na ich oprawcę. Znała jego twarz. Już gdzieś go widziała.
- Nie rób jej nic – wyszeptał James łamiącym się głosem.
- Nie zrobię, jeśli ona tu podejdzie – palcem wskazał blondynkę. Jej oczy rozszerzyły się ze strachu.
- Dis, chodź – chłopak wyciągnął do niej rękę.
- Niby po co ? – prychnęła, odsuwając się pod ścianę.
- Bo… to jest moja siostra ? – uniósł brew, zdziwiony jej zachowaniem.
- W imię czego mam ją ratować, poświęcając siebie ?!
- Naprawdę jesteś taką egoistką ? – Scorpius spojrzał z niedowierzaniem.
- Nie jestem jej nic winna !
- ALE TO JEST MOJA SIOSTRA – James wydarł się na nią.
- I co z tego ?
- Kim dla ciebie jestem, Dis ? – wlepił te swoje piękne zielone oczy w jej. Czarne niczym sadza. Bolało ją wszystko. Serce, umysł, nogi, plecy i dusza. O ile taką posiadała. Kochała go. Przynajmniej czuła w sobie coś takiego. ‘Kim dla mnie jesteś ?’ powtórzyła w głowie. Był dla niej wszystkim. Mimo krótkiego czasu, który ze sobą spędzili, była w stanie poświęcić to, co do tej pory zdobyła tylko dla niego, ale nie dla Lily.
- Nikim, James – wyszeptała.
- Nikim ? – opuścił ręce wzdłuż ciała.
- Nikim – powiedziała pewniej i obróciła się do niego tyłem, by w słabym świetle padającym przez drzwi, nie dostrzegł łez leniwie płynących po jej policzkach.

27 grudnia 2012

Część XIII (ZAPOWIEDŹ)

Jest to króciutka zapowiedź.
Mam nadzieję, że Wam się spodoba. ;3
___________________________________________________________

Jechali pociągiem mijając pola kukurydzy. W przedziale siedzieli tylko Malfoy, Albus i Discordia. Chłopcy pochłonięci byli czytaniem jakiegoś mugolskiego magazynu o najnowszych meczach piłkarskich, a dziewczyna rysowała palcem po zaparowanej szybie różne wzory. Nie lubiła, gdy nie mieli o czym rozmawiać. Ziewnęła głośno.
- Nie nauczyli cię, by zamykać paszczę ? – Scorpius rzucił zza gazety.
- Nie. Nauczyli mnie, bym zamykała usta.
- Dziewczyny – westchnął wywracając oczami.
Tymczasem w przedziale, gdzie siedziała Lily z przyjaciółkami, panował hałas. Ruda siedziała z podkulonymi nogami, opierając brodę na kolanach.
- Lil, co jest ?- blondynka, będąca córką Nevilla Longbottom’a i Luny Lovegood, dała jej kuksańca
- Nic – mruknęła przecierając oczy.
- Czemu nie jesteś z Malfoy’em w przedziale ?
- Bo nie. Skończ już, jasne ? – spojrzała na nią z wyrzutem i zaraz złapała się za głowę.
- Lil ?
- Lily ?!
- Potter ! – wszystkie dziewczyny siedzące w przedziale z przerażeniem wpatrywały się w siostrę Albusa, której oczy błądziły nieprzytomnym wzrokiem po zebranych.
- Oni tu idą – szepnęła i wybiegła. Nerwowo wypatrywała swoich braci.
- Lily ? – James złapał ją za ramiona.
- Szybko, gdzie jest Albus ?
- Miałaś wizję ? – spytał cicho.
- Tak, szybko, zaraz ich zabiorą ! – pobiegła, ciągnąc za sobą brata.
Wpadli do przedziału, gdzie siedziała Discordia.
- Co się dzieje ?- Albus leniwie uniósł głowę znad lektury.
- Oni, oni tu będą. Za chwilę. – Lily spojrzała z lękiem przez okno.
- Oni ? – Discordia parsknęła pod nosem.
- Padnij ! – James krzyknął, rzucając się na ziemię. Chwilę po tym coś uderzyło w szybę kilkakrotnie.
W pociągu dało słyszeć się krzyki. Ktoś był ranny. Scorpius objął ramieniem rudą i przysunęli się oboje do Jamesa i Albusa.
- Co się dzieje ? – szepnął.
- Oni, oni szukają jej – ruchem głowy wskazała na blondynkę.
- Nie damy jej tak łatwo – Malfoy przyciągnął do siebie Discordię.
- Ciebie też – mruknęła pod nosem.
- Mnie ?!
- Tak.
- Ale dlaczego ?
- Nie wiem, sądzisz, że pokazują mi się całe plany tych cholernych… - nie dokończyła, bo coś wpadło do przedziału. Była to mała, niebieska kulka, która potoczyła się na środek. Ostatnią rzeczą, jaką zapamiętali był huk rozbijanych szyb.

25 grudnia 2012

OGŁOSZENIE

Z racji tego, iż nie mam zbytnio możliwości, jak i czasu, następny rozdział będzie w piątek, lub
dopiero po Nowym Roku.
Trzymajcie się ciepło :')

23 grudnia 2012

Część XII c.d

Nie wiem, czy jutro będę na komputerze, a nawet jeśli będę, to nie wiem, czy będzie mi się chciało pisać, więc oto PREZENT (przed)GWIAZDKOWY. Jeszcze raz wszystkiego dobrego i dziękuję za to, że jesteście.
_______________________________________________________
- Nie ty decydujesz o tym, kogo ona wybierze. Równie dobrze już jutro ja ją mogę mieć !
- Nie jestem rzeczą, Score – odezwała się chłodno.
- Wiem, ale nie o tym mówiłem.
- Wyjdź.
- Ale Dis !
- Nie słyszałeś co dama powiedziała ? – James uśmiechnął się wyniośle.
- Ty też wyjdź.
- Ale jak to ?
- NO JUŻ, WYNOCHA – pokazała im drzwi. – Chyba, że wolicie oknem – uniosła brew.
- Nie, nie już wychodzimy. A on ? – Scorpius wskazał ręką na Albusa.
- Uciekajcie – mruknęła i zamknęła za nimi drzwi.
- O czym chcesz pogadać ?
- Och, Al. Ja już nie wiem co mam robić
- Jeśli jesteś z moim bratem tylko po to, by wzbudzić zazdrość Malfoy’a to ci się udało, ale też straciłaś mnie.
- Nie ! Jak mogłeś tak pomyśleć ?!
- Normalnie. Patrząc na to co on zrobił z Lily, już nic mnie nie zdziwi.
- Chodzi o to, że lubię i Jamesa i Scorpiusa, ale nie wiem jak to połączyć, by ich obu mieć przy sobie.
- Nijak.
- Dzięki za pomoc – ścisnęła pięści i wywróciła oczami.
- No nie, nie obrażaj się. Chodzi mi o to, że zobacz co Score zrobił. Sądzisz, że on ma jakiekolwiek uczucia względem drugiej osoby ?
- I ty uważasz się za jego przyjaciela?
- Tak, tylko mówię to, co widzę.
- Mówisz tak, bo Lil jest twoją siostrą, a ja nienawidzę tej suki.
- DIS !
- Wybacz.
- Jasne.
- Moim zdaniem powinnaś być z Jamesem. Przynajmniej na razie. Aczkolwiek wasza decyzja o związku była taka… nagła.
- Wiem.
- Dlaczego ? – Albus spojrzał na dziewczynę, a ta wzruszyła ramionami.
- Idź już.
- Pa – chłopak trzasnął za sobą drzwiami.

Scorpius chodził nerwowo po swoim pokoju. Na szafce leżał otwarty notes. Gdybyśmy się przyjrzeli kartki zapisane drobnym maczkiem przypomniałyby nam pismo Discordii, ale się nie przyjrzymy.
- Jak. Mogłem. Być. Takim. Debilem ?! – uderzył głową o ścianę.
- Nich się panicz tak nie denerwuje, bo znowu paniczowy żyły pójdą – skrzat stał niedaleko i obserwował z zaniepokojeniem krążącą po sobie tylko znanej trasie.
- Uciekaj. Niech nikt tu nie wchodzi.
- Jak sobie panicz życzy – Skrzypek, bo tak mu było na imię, znikł z cichym pyknięciem. Blondyn ponownie podszedł do zeszytu i zmełł w ustach przekleństwo, czytając treść.
To jeszcze nic. Wyobraź sobie, że nagle chłopak, który ci się podoba zostaje twoim przyrodnim bratem, świetnie, nie ?”
- Podobałem jej się przez ten cały czas, a tego nie dostrzegłem – westchnął i z rezygnacją usiadł na ziemi.

- James !
- Co ? – wzrok chłopaka oprzytomniał.
- Robię ci tu wywód, jaka jest Discordia, a ty masz mnie gdzieś !
- Wybacz, myślałem.
- Stary, kogo oszukujesz ? Nie umiesz myśleć.
- Albus !
- Już, już.
Siedzieli w salonie. W tle leciał jakiś film. James od dłuższego czasu obmyślał plan zaimponowania Discordii tak, aby go nie opuściła. Problem tkwił w tym, że Scorpius miał u niej większe szanse. Znali się od małego, spędzali ze sobą każdą wolną chwilę,  a oni ? Syn Harry’ego nawet nie wiedział jak udało mu się zdobyć potwierdzenie z ust blondynki. Nie znali się. On wiedział o niej tylko z opowieści brata, a czy Nott cokolwiek o nim wcześniej słyszała ? Czy kiedykolwiek była zainteresowana jego osobą ?
- Zapytam jej przy najbliższej okazji – mruknął pod nosem.
- Co ? – Albus oderwał się od czytanej właśnie gazety.
- Nic, nic.


w razie pytań ---- http://ask.fm/PMZZ

Część XII

Wklejam dziś ten mały fragment, ponieważ nie wiem, czy jutro będę miała czas.
Z tego miejsca pragnę wszystkim podziękować za to, że komuś chce się to czytać, że komentujecie każdą część i od razu robi mi się cieplej na duszy. Życzę Wam wspaniałych, rodzinnych świąt, aby prezenty nie przesłoniły Wam prawdziwego przesłania Bożego Narodzenia.
Z całusami autorka Zuzanna
___________________________________________________________________


Dom Terence’a był znacznie mniejszy niż posiadłość Malfoy’ów. Pomalowany na zielono z miedzianą dachówką. Do środka prowadziły drzwi koloru żółtego. Wchodząc zdjęła buty i rozejrzała się niepewnie.
- Discordia ! Jesteś w końcu – jakaś kobieta o krótkich włosach rzuciła się, by ją ucałować.
- Tak, jestem. Będę wdzięczna jeśli mnie zostawisz – skrzywiła się.
- Jak ty trafiłaś do Ravenclaw ?! – wujek stał z boku i obserwował dziewczyny.
- Nie wiem, zadaję sobie to pytanie każdego wieczoru.
- Masz już wszystko kupione ?
- Tak.
- To dobrze, twój pokój jest na końcu korytarza po lewej stronie. – dziewczyna skinęła głową i ruszyła we wskazanym kierunku.
Pomieszczenie było małe. Discordia przyzwyczajona do dużych powierzchni oparła się o ścianę. Żałowała, że nie będzie mogła mieszkać z Malfoy’ami, ale to było jedyne wyjście, by nie być spokrewnioną ze Scorpiusem. Wyciągnęła mały notes i usiadła na ziemi.
Chodzę z Jamesem – nie to, żeby było to złe, tylko… tylko to się stało tak szybko. Dziwnie. Podoba mi się, podobnie jak Score, ale którego z nich kocham ?
Zabini powiedział, że będę ponownie przydzielana do domu, ponieważ sporo mnie ominęło, mogłm wykazać inne cechy. Już mnie to nie obchodzi. Nie mam nikogo, komu by zależało, żebym była w Slytherinie.
Ten pokój jest za maały”
Rzuciła zeszytem na łóżko. Usłyszała stukanie w szybę, uniosła głowę.
- No nie wierzę ! – zza okna wystawała głowa Jamesa.
- To uwierz. Otwórz, bo jest nam odrobinę…. Niewygodnie. – dziewczyna podbiegła i uchyliła szybę.
- Score ? Al. ?
- Tak, tak. Jesteśmy wszyscy. Terence jest ?
- Tak
- Użyj zaklęcia przenoszącego.
- Ale ja go nie znam – Discordia odsunęła się od okna.
- Wingardium Leviosa – szepnął James stojący tuż za nią. Dziewczyna wyciągnęła przed siebie różdżkę i mruknęła zaklęcie. Z uśmiechem obserwowała ciała chłopaków, znajdujące się w powietrzu.
- Możesz nas opuścić – Albus sapnął zniecierpliwiony.
- Jasne – przerwała zaklęcie.
- Zapewne dziwi cię to, że tutaj jesteśmy. W dodatku bez Lily. Otóż stęskniliśmy się i urządzimy tutaj dziki melanż.
- Melanż ? Melanże są tylko u mugoli. Skąd znasz to słowo ?- Discordia spojrzała podejrzliwie na blondyna.
- Trochę cię nie było, więc przestudiowałem dostępne mi książki o niemagicznym świecie.
- Nie chorowałeś ?
- O dziwo zrobiłem to z własnej woli.
- Nie wnikam – wtuliła się w pierś Jamesa. Czuła od niego bijące ciepło. Miała wrażenie, że jest nikim w porównaniu z nim. Pragnęła spędzić każdą sekundę swojego życia, właśnie w jego ramionach.
- Jesteście tacy słodcy – Scorpius udał, że wymiotuje.
- Score, daj spokój – Albus pchnął go w ramię.
- Jasne, najpierw mówi, że się jej podobam, a chwilę potem liże się z Potterem.
- Tu cię boli ! – James aż podskoczył.
- Nie wrzeszcz tak, Potter.
- Będę wrzeszczał ile zechcę, bo ja się nie wtryniałem w twój związek z Lily. Nie przeszkadzałem. Nawet znosiłem cię, gdy przyjeżdżałeś do mnie do domu. Nie chcę, abyś  zajmował się moimi sprawami. Mam swoje życie, a ty masz swoje z Lily.
- Zerwałem z nią.
- CO?! – cała trójka zerwała się ze swoich miejsc.
- No – wzruszył ramionami.
- Zostawiłeś moją siostrę ?! – Albus podszedł z wyciągniętą różdżką i przyłożył mu do gardła.
- Expelliarmus – doszło ich z daleka, a różdżka chłopaka poszybowała w powietrzu.
- DIS ! – wrzasną brunet.
- Zamknij się, Al. – James posłał mu ostrzegawcze spojrzenie.
- Ale on zostawił naszą siostrę !
- Scorpius, jeśli w jakikolwiek sposób spróbujesz odbić Discordię, pożałujesz, że się urodziłeś. – brat Albusa zmrużył oczy. W ciele Discordii pojawiło się naraz wiele odczuć ; rezygnacja, nadzieja, złość, zazdrość, strach i pożądanie. 

Wszelkie pytania na www.ask.fm/PMZZ

22 grudnia 2012

XI c.d


Myślę, że ten rozdział spodoba się wielbicielom Discordii. W każdym razie nie wiem kiedy dodam kolejną część. Sądzę, że dopiero w poniedziałek, jako prezent Gwiazdkowy. Jeśli będziecie mieć jakiekolwiek pytania zadawajcie je tu : http://ask.fm/PMZZ
Miłej lektury, drodzy Czytelnicy.
____________________________________________________________
- Widzieliście ? Jakiś ruch na dworze. Pójdę sprawdzić – James zerwał się z miejsca.
- James ? – Discordia spojrzała za nim pytająco.
- Może do niego pójdę – Albus ruszył do drzwi.
- Nie ! Zostaw go – blondynka wybiegła z domu. Uważnie wypatrywała swojego znajomego. Stał przy fontannie i patrzył przed siebie, trzymając ręce w zimnej wodzie, która delikatnie ochlapywała jego ciuchy. Podeszła cicho i przejechała palcem po przeźroczystej tafli.
- Po co przyszłaś ? –zapytał nie spoglądając na nią.
- Bo nie chciałam, żebyś był sam.
- Od kiedy to się przejmujesz głupim Gryfonem ?
- Od kiedy wróciłam.
- Jasne.
- Nawet nie wiesz jak bardzo mugole zmieniają ludzi.
- Mhm.
- Nie bądź taki obojętny – szturchnęła go w ramię.
- Dis, nie mogę inaczej zareagować. Jeszcze nie rozumiesz ? – zapytał widząc jej zdziwioną minę.
- Niezbyt.
- Nott, lecę na ciebie.
- Och – spuściła wzrok. Słyszała jakieś kroki zbliżające się do nich.
- Nie bierzesz mnie na poważnie.
- Biorę.
- Nie – mruknął uśmiechając się tak pięknie, że Discordii zmiękły nogi. Ujął jej policzki w swoje dłonie i musnął wargami jej usta. Dziewczyna nie pozostała mu dłużna.
- Do przeklętej szlamy ! – Scorpius stanął jak wryty. – Na minutę z oka nie mogę was spuścić !
- Ja tobie nie przeszkadzam, gdy liżesz się z moją siostrą, Malfoy.
- Tak, ale ja tobie będę przeszkadzał, ponieważ jakby nie patrzeć to ona jest MOJĄ siostrą.
- Za późno, Score. Nie słyszałeś ? Poprosiłam Twoich rodziców, by zrzekli się mnie.
- Ale jak to ?
- No, normalnie.
- A kto się tobą zajmie ?
- Matka miała brata, ale moja rodzina się śmiertelnie na niego obraziła, bo wyszedł za Krukonkę. Była półkrwi, a wiesz jak u nas ceni się czystość.
- BĘDZIESZ MIESZKAĆ U KRUKONKI ?!
- Malfoy, nie twój interes !
- Ale miałaś mieszkać tu !
- Za późno – uśmiechnęła się słodko. Złapała Jamesa za rękę i pociągnęła go w stronę domu, zostawiając Scorpiusa w osłupieniu.
Weszli razem śmiejąc się.
- … i wtedy ty byś wbiła, dzięki czemu Zabini znów by zapomniał o zadaniu – Albus uniósł ręce w tryumfalnym geście.
- Genialne – Lily przeniosła wzrok na Discordię i Jamesa. – Co ?
- Coś Ci nie pasuje, Potter ? – blondynka ścisnęła dłoń chłopaka.
- Nie, nie. Wszystko gra – mruknęła, posyłając szatynowi zdziwione spojrzenie.
- Gramy dalej ? – Albus zamachał różdżką, by zwrócić na siebie uwagę.
- Nie, Al. Muszę się spakować.
- Przecież dopiero co przyjechałaś !
- Ale już tu nie mieszkam.
- Hę ?
- Wyprowadzam się – nie czekając na odpowiedź ruszyła na górę.
- Dis, czekaj! Pomogę Ci – James pomknął za nią.
- Nie musisz – wrzuciła książkę do otwartej walizki.
- Może poskładasz najpierw te rzeczy ? Będzie więcej miejsca.
- Dobry pomysł – rzekła i zabrała się do równego układania ciuchów.
- Ręcznie ?
- A niby jak ?
- Ile byłaś u mugoli ?
- Dwa lata. – James zacmokał.
- To się robi tak  - chłopak wyjął różdżkę z kieszeni – Pakuj – mruknął. Dziewczyna z ciekawością obserwowała, jak jej ciuchy same tworzą równe rzędy w walizkach.
- Od razu lepiej – uśmiechnęła się.
- Nie ma za co.
- Nie zdążyłam podziękować !
- Nie musisz.
- Ale chcę – wspięła się na palce i złożyła pocałunek na rozchylonych ustach chłopaka.
- Zastanawia mnie jedno. Od kiedy bujasz się w Jamesie ?  - Scorpius obserwował ich, siedząc na łóżku. Jak dawno tu wszedł ?
- Jeśli cię to interesuje, to zawsze mi się podobał. Może raczej wyjaśnisz mi, od kiedy latasz za Lily ?
- Ominęły cię jakieś dwa lata mojego życia. Już mnie nie znasz, Nott.
- A ty mnie, więc czego chcesz ?
- Niczego.
- To wyjdź.
- Jasne – prychnął, trzaskając za sobą drzwiami.
- Dlaczego mnie całujesz ? – James odgarnął zabłąkany kosmyk włosów z jej twarzy.
- Głupie pytanie.
- Nie ma głupich pytań, są tylko dziwne odpowiedzi.
- Discordia ! Przyjechali po ciebie ! – doszło ich z dołu.
- Wybacz, muszę iść.
- Dis, będziesz ze mną ? – spojrzał na nią poważnie.
- Kim jestem dla ciebie ?
- Aktualnie ? Obiektem mych westchnień.
- Przestań cytować mugolskich poetów – uśmiechnęła się.
- Naprawdę zależy mi na tobie.
- Będę – szepnęła i przytuliła się do niego. W końcu czuła się bezpiecznie, jakby cały jej świat był zależny od tego, czy James go ochroni.
***
- Już niedługo ojcze uda mi się wszystkich pomścić. Potem zajmę się ministerstwem – kobieta siedziała na grobie i odgarniała liście zakrywające nazwisko.  – Wykończyłam już większość, mam nadzieję, że jesteś ze mnie dumny.
- Na pewno jest – ktoś szepnął jej do ucha.
- Matko, mogłabyś mnie nie straszyć ? -  spojrzała z pretensją na białą postać.
- Oczywiście.
- Wiesz już może, gdzie ukrywa się ta mała Nott ?
- Nie, ale podobno Malfoy’owie już jej nie chcą.
- Ciekawe.
- Ich też zabijesz ?
- Powinnam, bo Lucjusz. I w końcu Dracon też był śmierciożercą, tylko…
- Tylko co ?
- Tylko Draco jest… fajny ? – spuściła głowę, by jej włosy zasłoniły rozpalone rumieńcem policzki.
- PODOBA CI SIĘ MALFOY ?! – duch nadął się.
- Ma żonę. Nie może mi się podobać.
- A jednak !
- Nieee.
- Devlin, jak mogłaś ?!
- Nie obrazisz się chyba ?
- A właśnie, że tak. Żegnam ozięble.
- Inaczej nie umiesz. – mruknęła patrząc na odlatującą postać. – Czy mama zawsze taka była ? – zapytała powietrza, jakby liczyła na odpowiedź wiatru.
Wstała, wyczarowując na grobie wielki wieniec z napisem "Wszystkiego najlepszego z okazji urodzin".

21 grudnia 2012

Część XI cd


Napisałam to, bo prosiliście, ale ogólnie to nie miałam weny, więc oto co z tego wyszło. Czekam na opinie :3
Wiem, że jest głupie, dziwne itd.
____________________________________________________________
- Ale ja nie kręcę – Lily usiadła, opierając głowę na ramieniu Scorpiusa.
- Więc ja zacznę – Discordia wyciągnęła rękę po różdżkę. Mruknęła zaklęcie i obserwowała jak różdżka powolnym ruchem zaczyna kreślić koła na podłodze. Wskazała Albusa.
- Chcę prawdę – nie czekał na zadane pytanie
- Jak bardzo zaangażowałeś się w związek z Puchonką ?
- Nijak. Do niczego nie doszło, przez tego debila – wskazał ręką Jamesa.
- Dlaczego ?
- To już kolejne pytanie, Nott. Score ! Pytanie czy wyzwanie ? – chłopak zaśmiał się niczym psychopata.
- Wyzwanie. Malfoy’owie niczego się nie boją.
- Przeliż się z Discordią.
- Co ? Nie. Ja nie chcę – Nott zerwała się z miejsca.
- Ale to nie ciebie się pytamy.
- A ja się nie zgadzam ! – ruda złapała za rękaw bluzy Scorpiusa.
- Ale serio, Lil. Nie masz tu zbytnio do powiedzenia.
- Odmawiam – blondyn zmrużył oczy.
- Jasne. Taka gra nie ma sensu ! – Albus spojrzał z wyrzutem na przyjaciela.
- Niby nie, ale jakby nie patrzeć oni to para – James przypatrywał się intensywnie Discordii.
- To niech na chwilą się rozstaną, co za problem ?
- Albus, nie masz uczuć ! – Discordia rzuciła w niego poduszką.
- No chociaż mały buziaczek. Malutki – Al pokazał rozmiar palcami. Malfoy wywrócił oczami i podszedł do dziewczyny. Musnął jej usta swoimi.

Patrzyła z zaciekawieniem na dalsze ruchy chłopaka. Uniosła wyzywająco brew. Następujące wydarzenia działy się tak szybko, że nie zdążyła zareagować. Scorpius przycisnął swoje usta do jej warg. Ogarnęło ją przyjemne ciepło. Kiedy oderwał się od niej westchnęła cicho.
- Kręć, Score – Lily patrzyła morderczym wzrokiem na blondynkę.
- Nie gap się tak, Potter, bo ci oczy wypadną – Discordia prychnęła i opuściła wzrok na różdżkę, która wskazywała jej nogi.
- No zobaczcie kogo wylosowałem – Malfoy ukazał swoje zęby we wrednym uśmiechu.
- Prawdę !
- Nie ufam, że powiesz całą prawdę, Nott.
- Dlaczego ?
- Bo zawsze byłaś fałszywa.
- Możecie skończyć ? – James ziewnął.
- Rzućcie na nią zaklęcie. Zaklęcie prawdy. – wymruczała Lily, patrząc zawistnie.
- Jasne – Albus szepnął zaklęcie pod nosem.
- Dzięki, że spytaliście się mnie o zdanie.
- A więc, Discordio…
- Nie zaczyna się zdania od ‘a więc’ – przerwała mu blondynka.
- Przestań. Powiedz, podobam ci się ? – Scorpius patrzył na nią intensywnie.
„ Szybka kalkulacja.
Szansa na to, że uda mi się skłamać – MINIMALNA.
Szansa na to, że uniknę odpowiedzi – BRAK.
Szansa na to, że Score zmieni pytanie – SERIO, MASZ TAKĄ NADZIEJĘ, BO JA W TO WĄTPIĘ.
Jestem taka żałosna”
- Tak – powiedziała cicho. Była przekonana, że czuła na sobie zabijający wzrok Lily.
CDN

20 grudnia 2012

Część XI

Z okazji tego, że jutro może nas już nie być, dostaniecie kolejną część, ale nie dam Wam więcej. Sądzę, iż skończyłam ją w momencie, w którym każdy będzie chciał poznać co będzie dalej. Wybaczcie.
Czekam na komentarze :3
***************************************************************

Weszła na teren posiadłości, która teraz wydawała jej się znacznie mniejsza. Pamiętała, jak kiedyś podziwiała ogród, kwiaty, drzewa, lecz teraz zachowywała się tak strasznie obojętnie.
- Witaj w domu, Discordio – Draco Malfoy stał w drzwiach wejściowych.
- Tak, tak – rozejrzała się niepewnie .
- Pewnie niewiele pamiętasz. Jestem twoim opiekunem.
- Tego akurat nie da się zapomnieć – wywróciła oczami.
- Przypuszczałem. Reszta jest w środku – wskazał jej wnętrze domu. Ich rozmowa była taka sztywna. Discordia nie pamiętała, by wcześniej Dracon pałał do niej nienawiścią, ale teraz jakby miał jej za złe. Wolnym krokiem weszła po marmurowych schodach. Przedpokój, a raczej spora sala nazywana roboczo przedpokojem, wyglądał dokładnie tak, jak go sobie zapamiętała. Z sufitu zwisał żyrandol, zrobiony prawdopodobnie z diamentów. Na ścianach znajdowały się portrety przodków rodziny Malfoy’ów. Po obu stronach znajdowały się drzwi. Jedne prowadziły do kuchni, gdzie z wigorem krzątały się Skrzaty, a drugie do salonu, w którym znajdował się długi stół z zielonym obrusem.
Następnie jej wzrok padł na ludzi stojących pośrodku. Po lewej stała średniego wzrostu rudowłosa dziewczyna, trzymająca wysokiego blondyna za rękę. Serce Discordii na moment stanęło, by po chwili powrócić do normalnego tempa. Obok Scorpiusa stali wyżsi od niego zaledwie o kilka centymetrów Albus i James. Z pewnością wydorośleli. Ich sylwetki nie przypominały w niczym chuderlawych nastolatków, bawiących się w ganianego. Mieli uśmiechnięty wyraz twarzy i ciepło wpatrywali się w nowoprzybyłą.
- Jesteś w końcu ! – Albus jako pierwszy odezwał się i z zapałem przytulił dziewczynę. Ta niewiele myśląc odwzajemniła uścisk.
- Chyba się za tobą stęskniłem – James spojrzał na nią z góry i uśmiechnął się figlarnie.
- Za mną nie da się nie tęsknić, Potter – odparła hardo.
- Tak też mi się wydaje – puścił jej oczko. Policzki dziewczyny zaróżowiły się, na co Scorpius zmarszczył czoło.
- Zapomniałaś o mnie ? – rozłożył szeroko ręce.
- Nie. Cześć, Score. – uśmiechnęła się sztucznie, ukazując rząd śnieżnych zębów.
- Witaj, Nott. – ruda objęła Malfoy’a.
- Potter – skinęła głową.
- Wiesz, sporo się wydarzyło odkąd tak nagle nas opuściłaś. Wiesz, ja i Score jesteśmy ze sobą ponad rok – tu uśmiechnęła się tryumfalnie, widząc jak uśmiech schodzi z twarzy jej koleżanki.- Albus przeszedł zauroczenie Puchonką, a James. Cóż. James się nie zmienił. No może oprócz tego, że przekonaliśmy się o jego mocnej głowie.
- Dzięki, Potter. Sama posiadam umiejętność rozmawiania i równie dobrze mogłam sama ich o to zapytać. No chyba, że zaczęli wyręczać się tobą w każdej możliwej sprawie.
- Niekoniecznie, Nott. Nie wiem czy wiesz, ale…
- Nie chcę wiedzieć. I nie, zapewne nie wiem, ponieważ, jakbyś nie zauważyła, ostatnie dwa lata spędziłam z dala od ciebie i w końcu było mi przyjemnie. Chciałabym, żebyś nie psuła mi powrotu swoją obecnością. A jeśli musisz tu być, to proszę, powstrzymaj swoją twarz.
- Dajcie spokój, co ? Chodź, Dis. Zaprowadzę cię do pokoju – Malfoy ochoczo złapał dziewczynę za rękę.
- Dam sobie radę sama – wyrwała się, kierując swoje kroki na górę.
- Czekaj, to ja ci pokażę ! – Albus pobiegł za nią, a James wywrócił oczami.
- Ach, te dzieci.
- No nie mów, że się tobie Discordia nie spodobała – Lily usiadła obok brata.
- Może.
- Nie widzisz tych idealnie czarnych oczu, podkreślonych czarną kreską. Tych karminowych ust i zalotnego spojrzenia, którym spogląda na każdego z chłopaków.
- Robisz z niej jakąś pannę lekkich obyczajów – parsknął Scorpius.
- Ja robię ? Czy to ja kazałam jej ubrać krótkie szorty, które miałyby podkreślić idealne nogi ? Bluzkę z głębokim dekoltem, która więcej odkrywa niżeli zakrywa ?
- Czy ty, Lil, nie jesteś przypadkiem zazdrosna ?
- Ja ?
- Nie, kurde. Twój brat. James, jesteś zazdrosny o to, że zamiast miziać się z tobą spojrzałem na Discordię? – Malfoy uśmiechnął się uroczo wydymając usta.
- Oczywiście, Scorpiusie. Jak mogłeś mi to zrobić ?! – James udał, że zanosi się szlochem. Przestał dopiero wtedy, kiedy dobiegł go śmiech.
- Nie sądziłam, że aż tyle się zmieniło ! – Nott stała na ostatnim schodku i obserwowała przyjaciół.
- Wiesz, oprócz tego, że zmieniliśmy się w niesamowite ciacha, o których marzy każda dziewczyna z Hogwartu, to obawiam się, że nic więcej się nie wydarzyło – Malfoy uśmiechnął się szelmowsko.
- Jakoś nie zależy mi na twoim zdaniu.
- Dlaczego jesteś dla mnie taka oschła ?
- A jak myślisz ?
- No nie wiem !
- Wysłałeś mi życzenia urodzinowe ?
- Nie ?
- To już teraz masz odpowiedź ! – dziewczyna nie mówiła do końca prawdy, ale miała za dużo świadków, by powiedzieć co odczuwała w stosunku do związku jej przyrodniego brata. Tak, przyrodniego.  Ta myśl chyba ją najbardziej przerażała.
- Kobiety – westchnęli naraz wszyscy chłopcy.
- Nie narzekajcie. Co byście bez nas zrobili ? – Lily dała blondynowi soczystego buziaka.
- Na przykład nie byłbym teraz obśliniony przez ciebie – odpowiedział, a reszta wybuchła śmiechem.
- Hehehe, no normalnie boki zrywać – ruda założyła ręce na piersi.
- Obrazisz się ?
- Tak.
- Za co ?
- Wiesz. – chłopak machnął ręką.
- Nie ważne. Co byś chciała robić, Dis ?
- Hm. Może zagrajmy w coś ?
- Butelka ? – Malfoy uniósł brew.
- Chyba raczej różdżka – poprawiła go blondynka.
- No patrzcie, wróciła od mugoli i wydaje jej się, że pozżerała wszystkie rozumy.
- Sorry, Malfoy, ale to nie ja wyglądam, jakbym obrobiła Miodowe Królestwo – James ze śmiechu spadł z krzesła.
- Od kogo się tego nauczyłaś, Dis ? – spytał, przyczołgując się do nich.
- Lata praktyk, mój drogi.
- Dobra, zaczynajmy – Albus wyciągnął swoją różdżkę.
CDN

Część X


Ta część jest dziwna, ponieważ chciałam jakoś opisać to co się działo, przez te dwa lata. Mam nadzieję, że i ta forma się Wam spodoba. Jak zwykle proszę o komentarze.  (pogrubioną czcionką pisze Scorpius )
_____________________________________________________
 „ 28 września.
Jakieś 2 tygodnie temu Scorpius opowiedział wszystko Zabiniemu. Potem przesłuchali mnie. Nieprzytomnego mężczyznę zabrali aurorzy.
Krążą pogłoski, że mnie wywiozą, bo sprowadzam zagrożenie na innych uczniów.
Nie chcę wyjeżdżać, już się przyzwyczaiłam do tych Krukońskich kujonków.”
28 września.
Blais powiedział, że Discordia nie może być w Hogwarcie, dopóki nie ustalą, kto stoi za morderstwem jej rodziców.”
29 września.
Właśnie się pakuję. Pożegnałam chyba wszystkich, nawet James przyszedł.
Nie chcę wyjeżdżać. Będę strasznie tęsknić.”
30września.
Czy to, że nie zszedłem jej przytulić na pożegnanie, jest złe ?
Nie byłbym w stanie jej spojrzeć w oczy. Mam nadzieję, że będzie bezpieczna”
„5 października
Jestem u jakiejś mugolskiej rodziny. Porażka. Cała radość z tego, że będę uczyć się magii, prysła. I w dodatku ta mała menda została z nim sam na sam. Muszę jak najszybciej wrócić do Hogwartu.
Moment, jakaś kartka. JEDNAK KTOŚ MNIE BĘDZIE UCZYŁ. Sam Ted Lupin”

6 grudnia
Nie ma jej już ponad miesiąc, a ja wciąż jak głupek wpatruję się w stół Krukonów z nadzieją, że wróci. Cicho jest bez niej. Brakuje mi naszych wieczornych  rozmów. Ciekawi mnie, czy będzie na Wigilii u rodziców”
„21 grudnia
Zaprzyjaźniłam się z ludźmi z dzielnicy. Nie sądziłam, że mugole mogą mieć taką wiedzę, na temat świata. Co nie zmienia faktu, że są gorsi.Zdecydowanie. Ted nie chce mi powiedzieć kiedy wrócę. To takie głupie. Miałam coś, czego od zawsze pragnęłam, a teraz to straciłam.”
„ 25 grudnia
Czekałem na nią. Nie pojawiła się. Jutro przyjadą Al i Lil.”
„ 26 stycznia
Lepiej żyje się z magią, ale boję się wrócić. Podobno Ministerstwo znalazło coś o mordercy, ale nie chcą mi wyjawić szczegółów. Jak zwykle, ja dowiem się ostatnia.”
„ 14 lutego
Lily dziś przyjeżdża, a potem idziemy razem do kawiarenki na Pokątnej. Kingsley znalazł jednego z zabójców Nott’ów, mam nadzieję, że ten idiota zgnije w Azkabanie.”
„ 22 marca
Czy ten śnieg nigdy nie topnieje ?
Chodzenie do mugolskiej szkoły jest dobre, tylko gdyby nie te zadania domowe. Wolałabym napisać wypracowanie o trollach górskich lub o Amortencji dla Ted’a, ale on nie chce sprawdzać.
Leniwy jest”
„ 14 kwietnia
Kupiłem Lily naszyjnik z okazji rocznicy naszego związku. Już dwa miesiące.”
„31 maja
Czy to nie dziwne, że tutaj rok szkolny kończy się w maju ?
Teraz 3 miesiące wolnego. Niedawno poznana dziewczyna zaoferowała, że mogę do niej przyjechać na część wakacji.”
„ 30 czerwca
Rodzice zgodzili się na mój wyjazd z Lily.
Pojedziemy do jej ciotki, która mieszka we Francji. Muszelka czy coś takiego”
„ 27 lipca
Codzienne pływanie w jeziorze jest męczące. Nie czuję rąk.”
„ 1 września
Udało nam się w spokoju przeżyć podróż do Hogwartu.
Noworoczni są tacy zabawni, a Lily pięknieje z każdym dniem”
„25 września
Matt zaprosił mnie do kina.
Nie mogę się doczekać”
„16 października
Al znalazł sobie dziewczynę *śmieję się, gdy to piszę, a Albus patrzy na mnie pogardliwym wzrokiem*. Najlepsze jest to, że jego wybranką została PUCHONKA. Nie pozwolę mu na to.
Kocham Cię, Lil. *specjalnie na jej życzenie zapisuję te słowa tu*”
„5 grudnia
Gorąca czekolada jest genialnym wynalazkiem. Nic bardziej nie rozgrzewa w zimę.”
„ 21 grudnia
Zabini wywalił się wchodząc na mównicę. Zabawny człowiek.
Jadę na święta do Lily i Albusa. Niestety James też tam będzie…”
„24grudnia
Matt przyszedł na Wigilię.
Jest słodki.”
„2 stycznia
NIGDY WIĘCEJ IMPREZ U ZABINIEGO Z POTTERAMI.
Mają strasznie mocne głowy.”
„28 stycznia
Przerosłam Matta.
To jakaś życiowa porażka.”
„ 14 lutego
Już rok. Strasznie ją kocham. Jest niesamowita. Upiekła takie dobre ciasto.
(Aczkolwiek sądzę, iż były to skrzaty, ale dobra)”
14 lutego
Zerwał ze mną z powodu tego, że jestem wyższa. Myślałam, że miłość to uczucie, a nie bycie ze sobą przez to, jak ktoś wygląda. Co za debil. Mugole są naprawdę znacznie niższą rasą.
I są głupsi od nas.
Ted już długo nie przychodził.”
„ 18 marca
Al wylał na siebie cały kociołek eliksiru Powodującego Rozpacz.
Zabini przygotowuje antidotum, a ja wysłuchuję już kolejną godzinę jego rozpaczania nad śmiercią.”
23 kwietnia
Jutro mam jakieś testy w tej mugolskiej szkole. Podobno po nich już ma się wolne.
Ciekawe.”
„1 maja
Z okazji jakiegoś tam święta dostaliśmy tydzień wolnego, pod warunkiem spędzenia go w Hogwarcie.”
„ 15 maja
Ostatnio przesłuchałam mugolskie zespoły muzyczne.
Czego oni słuchają.”
„5 maja
Powiem tak : Imprezy w Slytherinie są najlepsze.
Nigdy bym nie pomyślał, że lochy mogą pomieścić uczniów ze wszystkich czterech domów.
A poza tym, to nie była moja wina, że dwie dziewczyny znalazły się w moim łóżku, Lily się obraziła.”
„1 czerwca
Dostałam prezent z okazji mugolskiego Dnia Dziecka. Świetnie.”
„ 5 lipca
Ojciec wspomniał  coś o powrocie Nott. „
„ 18 sierpnia
Ted wpadł na chwilę, by powiadomić mnie o tym, że się przeprowadzam.
Mam 5 godzin na spakowanie wszystkiego.
Najlepsze w tym jest to, że nie wiem dokąd jadę.”
„ 20 sierpnia
Już nie mogę się doczekać, aż ją zobaczę.
Stęskniłem się.
Lily właśnie trzepnęła mnie w głowę, za poprzednie zdanie.
Ach, te zazdrosne kobiety”
„ 20 sierpnia
Wracam do ‘domu’.
Znaczy się do prawnych opiekunów.
Pamiętam ich przez mgłę. W końcu minęło już sporo czasu .Jakieś dwa lata.
Nie mogę się doczekać.”

19 grudnia 2012

Część IX c.d


***
Zeszli razem do Wielkiej Sali. Discordia miała zapuchnięte oczy od płaczu, a Scorpius przemoczoną koszulę od jej łez. Wszyscy uczniowie siedzący w Sali zwrócili swoje ciekawskie spojrzenia w ich kierunku. Oboje uśmiechnęli się do siebie i każde z nich podążyło do swoich stołów.
- Gdzie byłeś cały dzień ?! – Lily naskoczyła na Scorpiusa, gdy tylko ten do nich podszedł.
- Żeby on jeszcze był kimś dla ciebie, co ty się go tak czepiasz ? –Albus oburzył się.
- Martwiłam się o niego !
- Nie upoważnia cię to jednak do kontrolowania mojego życia, Potter – Malfoy usiadł obok Albusa.
- A co się takiego niezmiernie ważnego stało, że opuściłeś pierwsze lekcje w Hogwarcie?
- Gdzie Jack ? – zapytał blondyn, ignorując Lily.
- Dziś rano zabrała go matka – mruknął młody Potter.
- Dlaczego ?
- ‘Bo jest niebezpiecznie’
- Ale jego tata jest dyrektorem.
- Widocznie nawet jego ojciec nie jest w stanie zapewnić mu odpowiedniej opieki – prychnęła Lily.
- Wiesz co ? Skoro znowu masz jakieś problemy, to może wyjdziesz ?
- A co jeśli nie chcę ?
- To wypraszam sobie wszystkie zgryźliwie komentarze.
- Jasne. Oczywiście, bo pan wielki Malfoy nie może ze śmiechem potraktować tego co mówię – naburmuszyła się dziewczyna i spojrzała w stronę Discordii. Siedziała wpatrzona w przestrzeń i mieszała łyżką w jajecznicy. Gdy tylko blondynka zwróciła uwagę na Lily, ta niewiele się zastanawiając odwróciła się twarzą do Scorpiusa. Szybkim, a zarazem delikatnym ruchem przekręciła jego głowę w swoją stronę i złożyła namiętny pocałunek na bladych ustach chłopaka.

Siedziała spokojnie, nie zwracając zbytnio uwagi na otoczenie. Wtem poczuła na sobie czyjś wzrok. Podświadomość nakazała jej odwrócić głowę w stronę Ślizgonów. Zdążyła tylko zobaczyć pełen satysfakcji uśmiech na ustach rudej, które zaraz nakryły usta Scorpiusa. Ścisnęła szklankę, która pękła. Była pewna, że wszystkie oczy skierowane były na nią i Scorpiusa. A raczej na Potterównę i Scropiusa.
Wstała i prawie biegiem dotarła do stołu Slytherinu.
- TY. TY. JAK MOGŁAŚ ? – Discordia stanęła za nią i patrzyła z niedowierzaniem.
- Och, kochanie. Bardzo mi przykro, że twoi rodzice nie żyją, ale też bym się zabiła, gdybym miała taką córkę jak ty – Lily spojrzała ze współczuciem.
- Jak możesz ?
- Ach. Wiem co cię jeszcze boli, moja droga. Czyżbyś była zazdrosna o to, że Score jednak woli kogoś, kto ma rodziców ?
- Zamknij się, Potter ! – Malfoy rzucił ostrzegawcze spojrzenie Lily, ale ta na to nie zważała, tylko napawała się rosnącym żalem w oczach blondynki.
- Ja, ja mam rodziców – szepnęła Discordia.
- Tak ? Niby gdzie ? Zapomniałaś, że teraz wiatr rozwiewa resztki ich ciał, o ile morderca coś z nich ocalił ?
- Radziłabym ci się zamknąć.
- Hmm, dlaczego ? Czyżbym miała rację ? Nie kochana przez rodziców, nie chciana przez przyjaciół. W ogóle, ty masz przyjaciół ? Nikt cię tu nie chce. Zobacz.
- POTTER, WYPIERDALAJ STĄD W PODSKOKACH, ALE JUŻ ! – Scorpius wydarł się na nią i wskazał drzwi.
- Ale jak to ? Źle mówię ?
- Moja droga, sądzisz, że ktokolwiek tutaj cię lubi ? Myślisz, że bycie Ślizgonem polega na prawieniu kąśliwych uwag ? Będąc w Slytherinie należy pokazać klasę, umiejętność manipulowania, chęć osiągnięcia wielkich rzeczy. Póki co, ty nawet nie raczyłaś utożsamić się ze Ślizgonami. Widzisz, by ktokolwiek tutaj całował się na pokaz, by zrobić innemu na złość ? Żeby miał satysfakcję z tego, że cała szkoła gapi się na niego, podczas sprzeczki z uczennicą innego domu ? Potter, powiem ci tyle : nie jesteś warta ani mojego, ani jego nawet najkrótszego spojrzenia. Wyjdź, albo ja cię wyprowadzę. I to już nie będzie przyjemne – Discordia wypowiadając ostatnie słowa uniosła dumnie głowę. Lily rozejrzała się wokół. Było tak jak ta przebrzydła żmija mówiła. Patrzyli się na nią i z politowaniem kręcili głowami. Naprawdę była aż tak żałosna ? Wyszła nie oglądając się za siebie, a na Sali rozległy się brawa.

Discordia opuściła salę chwilę po niej. Udała się na błonie. Mimo, że było tylko kilka stopni usiadła pod drzewem.
„ Człowiek ma prawo popełniać błędy, prawda ? Moim życiowym błędem jest pokazanie uczuć światu. Już wiem, że tego robić nie wolno. Jednakże, czym jest świat bez uczuć ? Tak strasznie potrzebuję bliskiej osoby tuż obok. Czyżby życzenia się spełniały ? Scorpius idzie” pospiesznie odłożyła notes.
- Jak się czujesz ? – usiadł obok niej, kładąc jej na ramiona koc, który przyniósł ze sobą.
- Dobrze. W miarę.
- To dobrze – mruknął.
- Ucieknij ze mną – szepnęła wyciągając dłoń przed siebie.
- Dlaczego chcesz uciec ?
- Bo mam dość.
- To się dopiero zaczęło.
- Nie chcesz iść ze mną ?
- Nie chcę, byś odchodziła.
- I tak odejdę. Pozostaje jedna kwestia : sama, czy z tobą.
- Dogonię cię.
- Już mam iść ?
- Spakuję najpotrzebniejsze rzeczy i przyjdę – podążyła za nim wzrokiem. Wstała i ruszyła w kierunku Zakazanego Lasu.
***
- JAK TO JEJ NIE ZNALEŹLIŚCIE ?! – syknęła kobieta uderzając mężczyznę w twarz.
- Nie pozwalaj sobie, Devlin.
- Zabronisz mi ?
- Nie, ale mogę cię bardzo szybko unieruchomić – by dać potwierdzenie swoich słów, postać złapała dłonie dziewczyny i przycisnęła ją do ściany. – Och, zobacz. Twoje czary-mary teraz nie pomogą, ciężko jest być bezradnym, nie ? – wymruczał jej na ucho.
- Steven. Przestań – wywróciła oczami.
- Jasne – opuścił jej ręce.
- Mam dla ciebie zadanie. Doniesiono mi, że młoda siedzi w Zakazanym. Pójdziesz tam i ją znajdziesz. Nie musisz jej od razu porywać. Po prostu ją nastrasz – uśmiechnęła się wrednie, przejeżdżając palcem po poliku mężczyzny.
- Oczywiście, już się zwijam – zarzucił peleryną i zniknął.
- Debil – uśmiechnęła się.

***
Gdy tylko weszła do Lasu, zrobiło się ciemno. Niektóre promyki słońca przebijały się przez gęste konary drzew. Gdzieniegdzie widziała jakieś ruchy. ‘To pewnie centaury’.
Usiadła na sporym kamieniu.
- Dzieci nie powinny same błąkać się po nieznanych terenach – z przestrachem spojrzała w stron dochodzącego ją głosu. Ujrzała postać, opierającą się o pień wysokiej sosny (inspirowane IŚ II, Scabior).
- Kim jesteś ?
- A czy to ważne ?
- Dla mnie, owszem.
- Bardziej ciekawi mnie to, czy to przypadkiem nie ty straciłaś ostatnio rodziców.
- Wiesz coś na ten temat ?!
- Może.
- Odpowiedz normalnie !
- Ależ, słoneczko. Nie bulwersuj się tak – podszedł do niej i pogłaskał ją po policzku. Nie odsunęła się, bo z tej perspektywy mogła lepiej przyjrzeć się mężczyźnie. Ciemne włosy spięte były niedbale w kitkę. Miał delikatny zarost i pachniał męską wodą kolońską.
- Muszę wiedzieć – mruknęła.
- Wiesz, powiem ci coś w sekrecie – nachylił się, by wyszeptać jej na ucho – Powinnaś się bać, ponieważ już niedługo i ty zginiesz w strasznych męczarniach – powiedział, owiewając jej szyję ciepłym oddechem.
- Przez kogo zostanę zabita ?
- Powiedzmy, że to będzie taka… niespodzianka.
- DRĘTWOTA – rozległo się zza pleców mężczyzny pochylającego się nad nią.
- Score ?
- Kto to był ?!
- Jakiś facet. On mówił, on mówił, że mnie zabiją – powiedziała z dziwnym spokojem. Jakby w ogóle się tym nie przejęła. Może to dlatego, że faktycznie chciała umrzeć ?
- Nie zabiją cię. Nie pozwolę ci na to.
- Cieszę się.
- Wiem.
- Score, ty mnie kochasz ?
- Może – mruknął, przytulając ją do siebie.
- Wiem, ja ciebie też – wyszeptała wtulając się w niego.
- Zabini już wie, zaraz przyjdą tu nauczyciele.
- Złapał cię ?
- Powiedzmy – parsknął śmiechem.
_________________________________________________
Dziękuję za wszystkie komentarze i oczekuję następnych. Hm, rozdział taki, chaotyczny. Wiem.
Przy okazji pisania komentarzy, napiszcie co ile mam dodawać nowe części.
Zuzanna.

18 grudnia 2012

Część IX

Jako, że jesteście tak strasznie niecierpliwi, a ja mam wenę, więc stworzyłam kolejną część.
Nie jest to całość, bo przecież jutro też jest dzień. Miłej lektury, a ja (co jest już normalne) proszę o wszelakie opinie.
________________________________________________________

Promienie słoneczne pieściły delikatnie jej lekko zaróżowione policzki. Otworzyła leniwie oczy. Leżała w swoim dormitorium. Przewróciła się na plecy, by spojrzeć na sklepienie sufitu przyozdobione mapą nieba. Plusem bycia w Ravenclaw było z pewnością posiadanie własnych pokoi. Jednak, jakby nie patrzeć, Slytherin też miał własne pokoje dla każdego ze swoich uczniów. Przeciągnęła się i usiadła wygładzając wymięte ubranie na sobie.
- Discordio, mogę wejść ? – głowa Blaisa Zabiniego wychyliła się zza drzwi.
- Pańska głowa już jest na moim terenie, więc to pytanie nie ma zbytnio sensu – ziewnęła głośno.
- Nie zapominaj, że teraz zaczął się rok szkolny, a tutaj mam stanowisko dyrektora.
- To coś zmienia ? – uniosła brew.
- Tak, Dis. Bardzo dużo.
- Drogi WUJKU po cóż tu przyszedłeś ?
- Mam ci coś do przekazania – podszedł i wręczył jej popielatą kopertę. Zdziwiona uniosła wzrok na twarz mężczyzny, ale ta była nieodgadniona. Delikatnie rozerwała jej krawędź i wyciągnęła śnieżny pergamin. Nabrała powietrza. „Ostatnio mama dostała taką wiadomość, kiedy babcia zmarła” – pomyślała.
„                                                                            ZAWIADOMIENIE
Z przykrością informujemy o śmierci Twoich rodziców, panienko Nott. Niestety przyczyny tej tragedii nie są nam znane, ponieważ morderca zatarł wszelkie ślady po swojej karygodnej zbrodni. Opiekę nad Tobą przejmują państwo Malfoy, czyli stajesz się przyrodnią siostrą ich syna, Scorpiusa Malfoy’a. Mamy nadzieję, że to zdarzenie nie zmieni wiele w Twoim życiu i wciąż będziesz uczyć się tak pilnie, jak dotychczas.
Z wyrazami współczucia
Minister Magii
Kingsley Shackebolt”
Pokręciła głową z niedowierzaniem. Przełknęła cicho ślinę i podniosła głowę znad kartki. Zabini na nią nie patrzył. Już wiedział. Jak długo ? Kiedy się to stało ? Czy Malfoy’owie wiedzieli o tym przed nią ?
- Od kiedy o tym wiesz ? – zdziwiła się, że jej głos nawet nie zadrżał. Był wyprany z jakichkolwiek emocji.
- Wczoraj dostałem sowę z wiadomością do ciebie i mnie.
- Czy Draco o tym wie ? – zawsze zwracała się do nich po imieniu.
- Tak.
- Dobrze. Możesz wyjść – wskazała mu drzwi. W innych okolicznościach pewnie by się roześmiała, widząc jak dorosły mężczyzna słucha jedenastolatki. Gdy tylko drzwi się za nim zamknęły, dziewczyna ciężko opadła na łóżko. Przeczytała treść listu kilkakrotnie. Za każdym razem otwierała i zamykała usta, jakby chciała coś powiedzieć. Rzuciła lekko poduszką w ścianę naprzeciwko niej. Wzięła do ręki kolejną. Nabrała powietrza i rzuciła mocniej, w okno. Pękło. Szkło stworzyło na podłodze niesamowitą mozaikę nieskończonej ilości kształtów.
- Jak to jest ? – zapytała samej siebie. Wyciągnęła notes i zaczęła pisać
„ Nie zdążysz się pożegnać z kimś bliskim, z kimś, wokół kogo praktycznie kręciło się twoje życie. Wyjeżdżasz, wiedząc, że wrócisz, by ich ucałować, by zobaczyć jak się śmieją z opisywanychprzez ciebie sytuacji. I nagle, nagle tracisz grunt pod nogami, bo okazuje się, że nie masz nikogo. Nikogo, komu mogłabyś zawdzięczać to, że żyjesz, to, że chodzisz do tej szkoły. Nagle ktoś inny jest za ciebie odpowiedzialny. Nagle nie masz dla kogo żyć. „
Przerwała pisanie. Rzuciła ukradkowe spojrzenie na szkło leżące na ziemi. Poderwała się z łóżka,porywając ze sobą były fragment okna. Wpadła do łazienki.
- 10 punktów dla Krukonów, za posiadanie prywatnych łazienek – mruknęła pod nosem i podniosła głowę. Tuż przed jej nosem była czyjaś twarz. Burza jasnych włosów otaczała twarz o czarnych jak węgiel oczach. Po różanych policzkach spływały jakieś przeźroczyste krople. Pada ? Nie, przecież jest w zamku. To łzy ? Tak, teraz była pewna. Ścisnęła dłonie zapominając o ostrym narzędziu trzymanym w ręce.
- KRFNDE – zmełła w ustach przekleństwo. Rzuciła tym świństwem do zlewu. Nie miała już siły.  Na wewnętrznej stronie dłoni znajdowała się głęboka rana, z której powoli sączyła się krew. Discordia usiadła pod ścianą i zaniosła się szlochem. Wygrzebała z rękawa zdrową kończyną różdżkę, przypomniała sobie zaklęcie wyciszające.
- Silencio – wyszeptała wskazując na pokój i łazienkę. Co teraz czuła ? Pustkę. Wszechogarniającą pustkę. Brak wsparcia. Żal. Złość. Podczołgała się do łóżka i sięgnęła po zeszyt.
To jeszcze nic. Wyobraź sobie, że nagle chłopak, który ci się podoba zostaje twoim przyrodnim bratem, świetnie, nie ?”
Zgniotła kartkę z treścią, którą przed chwilą napisała. Co tam się pojawiło ? ‘Chłopak, który ci się podoba’? ‘To mi podoba się Malfoy ?!’
Zamknęła oczy. To wszystko nie ma sensu. Usłyszała pukanie.
- Spadaj – krzyknęła i skuliła się w sobie. Usłyszała ciche kroki za sobą i czyjąś dłoń na plecach. Żadne z nich się nie odezwało. Po kilku minutach ciszy, która wydawała się jej wiecznością, wtuliła się w postać o blond włosach.
-Co sobie zrobiłaś ? – wyszeptał, całując jej włosy.
- To nie moja wina. Ono samo się tu znalazło – wychlipała w jego koszulę.
- Oczywiście.
- Nie wierzysz ?
- Może.
- Nie umiesz normalnie odpowiadać ?
- Dżentelmenowi nie przystają proste odpowiedzi.
- Dlaczego przyszedłeś ?
- Bo nie chciałem, żebyś była sama.
- Też już wiesz ?
- Miałbym nie wiedzieć, że zyskałem siostrę ?
- Nie chcę być twoją siostrą.
- Dlaczego ?
- Bo nie.
- Kochasz mnie, Dis ?
- Może.
- Odpowiedz normalnie.
- Damie nie przystają normalne odpowiedzi.
- Ale ty nie jesteś damą.
- Dzięki za wiarę we mnie, Malfoy.
- Przypilnuję cię, żeby nic głupiego nie strzeliło ci do głowy.
- Nie musisz.
- Chcę.
- Idź sobie.
- Serio tego chcesz ?
- Nie.
- To po co pieprzysz bezsensu ?
- Ja solę.
- Dis…
- Czepiasz się o szczegóły, to dlaczego i ja nie mogę ?
- Bo nie.
- Kochasz mnie, Score ?
- Może.
- Odpowiedz normalnie.
- Nie.
- Dlaczego ?
- Bo byś się śmiała. Idź się przespać.
- Nie.
- Skończ z tym przekomarzaniem się. Już do łóżka. Patrz. Moja koszula jest cała mokra. Dzięki, Dis.
- Sam przylazłeś.
- To ty się na mnie rzuciłaś.
- To ty mnie głaskałeś po plecach.
- Możesz iść spać ?
- Jasne, mamo… - zacisnęła usta, uświadamiając sobie co powiedziała. Chcąc nie chcąc po polikach potoczyła się kolejna porcja łez. Położyła się potulnie na łóżku. – Zostaniesz tu ?
- A mam zostać ?
- Tak.
- To zostanę.
- Chodź tu – poklepała łóżko obok siebie. Chłopak niepewnie usiadł obok.
- I ?
- Przytul mnie, bo nie zasnę – wyszeptała. Malfoy wywrócił oczami. Położył się obok niej i przytulił mocno. Zanim  dziewczyna usnęła, jeszcze wielokrotnie musiał ją uspokajać, bo wpadała w szloch. Kiedy zapadła w sen obserwował mimikę jej twarzy. Miała koszmary.
- Jesteś śliczna, Maleńka – szepnął jej na ucho, wiedząc, że gdy jest pogrążona we śnie, niczego nie usłyszy.
- Wiem, Malfoy. Za to mnie kochasz. – uśmiechnęła się szeroko, widząc jak oczy chłopaka rozszerzają się ze zdziwienia.
- Śpij, a nie podsłuchujesz.
- Nie mogę.
- A co chcesz zrobić ?
- Uciec.
- Nie.
- Dlaczego ?
- Bo nie.
- Bo mnie kochasz ?
- Może.
- Odpowiedz normalnie.
- A ty mnie kochasz, Nott ?
- Może ?
- Sama widzisz. Nie ma na to jednoznacznej odpowiedzi.

CDN