27 marca 2013

Fragmencik

Bloga nie opuściłam, ale ze względów zdrowotnych nie mam możliwości na pisanie kolejnych części trochę.
Dlatego macie fragment nowej części
_________________________________________--
- Nie – kobieta, która dotychczas prawdopodobnie pilnowała młodego Pottera, rzuciła się, by uchronić chłopaka. Czyżby ruszyły ją ckliwe wypowiedzi Scorpiusa? Tego nigdy się nie dowiemy, gdyż jej ciało głucho opadło na ziemię. Lily nie tracąc czasu, podbiegła do Albusa.
- Myślałem, że już o mnie zapomnieliście!
- Oczywiście – uśmiechnęła się lekko, rozwiązując trzęsącymi rękoma węzły. - Słodkie powitania zostawcie sobie na później, bo obawiam się, że nasze towarzystwo nie przepada za moją osobą – Scorpius mruknął zaklęcie, a sznury oplatające ciało Albusa spadły.
***
-Co powinniśmy zrobić? – Discordia uniosła wzrok na twarz chłopaka.
- Zastanawiam się nad wezwaniem Zabiniego, bo mój ojciec pewnie już o wszystkim wie.
- To dlaczego nam nie pomógł?
- Żebym ja to wiedział, Dis – objął ją ramieniem. Ta niewiele myśląc, wtuliła się w jego pierś. Miała wyrzuty sumienia. Była zła na samą siebie, denerwowała ją jej bezradność i nieustępliwość. Zamiast dbać rozwój uczucia między nią a Jamesem, serce starało się z całej siły , by nie zapomniała o Scorpiusie. Wtem do jej uszu dotarł odgłos bębnów. Zza rogu wyłoniły się paskudne stworzenia. Ich twarze, o ile można było tak nazwać to coś ledwo trzymające się na szyi, były nienaturalnie uformowane, jakby ktoś z nudów poskładał elementy twarzy różnych osób. Z ust Discordii wyrwał się pisk obrzydzenia.
- James, zrób coś – szarpnęła jego rękaw. Ten tylko kiwnął głową i dalej ze stoickim spokojem obserwował ich ruchy. Dziewczyna coraz bardziej zdenerwowana, cofała się pod ścianę.
- Oni nie istnieją – szepnął James.
- Co Ty gadasz? – blondynka parsknęła nerwowym śmiechem.
- Oni nie istnieją – powtórzył głośniej. Zrobił krok do przodu, by lepiej przyjrzeć się stworzeniom. – To boginy, ale na nie nie działa zaklęcie – kontynuował swój wywód. – Przestań w nie wierzyć, Dis – złapał ją za rękę. Zamknęła oczu i przypomniała sobie wszystkie stworzenia, które opisane były w książkach. Czyżby ich istnienie naprawdę zależało tylko od wiary? Kiedy je otworzyła, nie było żadnej drużyny, zagrażającej ich życiu, ściany nie były pozawalane, a wszystkie ślady krwi zniknęły.
- Jak to możliwe? – spojrzała zdziwiona przed siebie.
- Devline opierała się na złudzeniach i naszej wierze w nie – chłopak uśmiechnął się szeroko. Skupił się i wyobraził sobie szklankę soku. Po chwili ta pojawiła się przed nim. 
- To oznacza, że jeśli wymyślę sobie wehikuł czasu, by wszystko cofnąć, to on się pojawi?
- Chcesz pozbyć się wspomnień?
 - A kto tu mówi o pozbywaniu się wspomnień? – podeszła do ciemnej szafy, która właśnie się zmaterializowała. Przejechała dłonią po ozdobnych drzwiach i lekko je uchyliła. Jej oczom ukazał się rząd kolorowych przycisków.
- A co z Lil i Albusem?- Będą na miejscu. Przynajmniej tak było w tych wszystkich mugolskich filmach


24 marca 2013

Strasznie Was przepraszam, że prawie miesiąc nic nie dodaję, ale moja wena ma koszmarny zastój i będę wdzięczna jeśli podrzucicie mi jakieś pomysły co do dalszych wydarzeń. Na ich podstawie na pewno cos wymyślę, a rozdział stworzę dłuższy i dodam go dziś/jutro.
Pomożecie? :x