13 lutego 2013

Część XV

Na początku pragnę podziękować za wszystkie komentarze, bo to właśnie one najbardziej motywują mnie do pisania ciągu dalszego.
Nie jest długo, ale też nie jest za krótko, moim zdaniem. Miłego czytania.
Wszelkie pytania kierujcie tu
Oraz zapraszam do grupy, utworzonej na facebook'u.
Zuzanna.

____________________________________________
- Może chociaż wiesz, w którym kierunku mamy iść? – Scorpis ścisnął mocniej bladą dłoń Lily.
- Niezbyt, poza tym to twój dom.
- Ale to twój brat, myślałem, że macie jakieś połączenia telepatyczne lub coś podobnego.
- Jasne – prychnęła i przyspieszyła kroku.
- Lil, stój – szarpnął ją, a ta się zatrzymała w miejscu. Położył palec na ustach, nakazując zachować ciszę. Oboje kucnęli i obserwowali cienie na przeciwnej ścianie. Dochodziły ich strzępki rozmów. Dziewczyna słyszała czyjeś krzyki.
- Albus? – wyszeptała, usłyszawszy głos. – To on, Score. Musimy go ratować.
- Wiem – chłopak parzył w kierunku źródła odgłosów. Przygryzł wargę.
- Co…co zrobimy? – zbliżyła się do jego twarzy.
Może wróćmy po Discordię? I Jamesa – poprawił się, gdy dostrzegł wymowne spojrzenie rudej.
- Wracaj, jeśli chcesz. Nie zostawię go tak. To mój brat.
- A Discordia jest moją siostrą.
- Przybraną. I już nią nie jest, Scorpius.
- Lily, ja..ja. Nie ważne – machnął ręką. I wtedy to usłyszeli. Śmiech. Histeryczny śmiech. Złowrogi. I krzyk. Krzyk, w którym rudowłosa rozpoznała głos Albusa. Bez zastanowienia puścili się biegiem w kierunku, z którego dochodziły dźwięki.
***
Obudził się i jęknął z bóli. Całe jego ciało było zdrętwiałe. Próbował poruszyć którąkolwiek z kończyn, ale miał je skrępowane. Gdy przyzwyczaił się do ciemności, z obrzydzeniem stwierdził, że leży w miejscu, gdzie prawdopodobnie wyrzucano odpady. W powietrzu unosił się zapach stęchlizny i gnijących owoców. Nie wiedział ile czasu tu leżał. Kamienna podłoga boleśnie obcierała skórę przy każdym poruszeniu, w dodatku była zimna. Mimowolnie zaczął się trząść i szczękać zębami. W pewnym momencie do jego uszu dotarł dźwięk klucza, wsuwającego się w zamek. Znieruchomiał.
- Obudził się nasz kochany syneczek?- usłyszał niski, męski głos. Z pewnością nie należał on do nikogo z jego bliskich. – Jesteś gotów na małe przyjęcie powitalne? – słaby promień światła padł na uśmiech mężczyzny, ukazujący żółte, zepsute uzębienie. Nie czekają  na odpowiedź chłopaka, pociągnął za koszulę w górę, stawiając go do pionu i bezceremonialnie wypychając z pomieszczenia. Zanim oczy chłopaka zdążyły przyzwyczaić się na nowo do światła słonecznego, zostały zakryte przepaską. Po mozolnej wędrówce, która wiodła przez niezliczone ilości schodów, korytarzy i drzwi ( choć chłopak sądził, że oprawca robi to specjalnie, by nie pamiętał drogi powrotnej) weszli do większego pomieszczenia, w którym momentalnie zapanowała cisza. Czuł na sobie wzrok wszystkich zgromadzonych osób. Pragnął uciec z Sali, ale po pierwsze – był trzymany przez mężczyznę, a po drugie – nadal miał związane nogi, na tyle, by nie mógł nawet swobodnie chodzić.
-Potter. Albus Potter – doszedł go damski, wyniosły głos. Wszedł na podwyższenie. Zrobione było z drewna. Na środku podestu stał słup. Przypominało to pręgierz, którego używano w średniowieczu do karania ludzi. Został sam. Nie odważył się poruszyć. Wstrzymał oddech. Słyszał szepty, jednak obcy mówili  w innym języku, więc nie miał szans, by cokolwiek zrozumieć.
- Rozwiąż mu przepaskę – z czyiś ust padł krótki rozkaz. Gdy kawałek szmaty opadł pod nogi chłpaka, ten zamrugał kilkakrotnie.
- Myślę, że mnie poznajesz. Twoi rodzice na pewno opowiadali ci o moich – kobieta o jasnej karnacji i burzy ciemnobrązowych włosów wstała i wyszła na środek Sali. Ubrana była w krótką czarną sukienkę. Albus przeniósł wzrok na jej twarz. Oczy były koloru czarnego, czerwone usta, w szerokim uśmiechu prezentowały nieskazitelnie białe zęby.
- Nie poznaję cię – usłyszał swój własny głos. Nie zadrżał ani razu, z czego był niezmiernie dumny.
- Może przypomnę ci po krótce historię mojego ojca. Był Czarnym Panem, władcą całego społeczeństwa czarodziejskiego i mugolskiego. Wszyscy byli mu oddani, dbali o niego, kochali, szanowali, podziwiali.
- Sądzisz, że robili to dobrowolnie? – uniósł brew i uśmiechnął się kpiąco.
- Wiesz o kim mówię? – założyła ręce na piersi.
- Voldemort, prawda? – gdy dostrzegł delikatne skinienie głowy kobiety, kontynuował. – Uważasz, że jesteś na tyle silna, by przejść do historii? By zdobyć świat? By być kimś, kogo wszyscy się będą bać? Robiąc coś takiego, pozbędziesz się z siebie całego człowieczeństwa. Warto? Nie jestem przekonany- Albus był zdziwiony, że ma odwagę mówić coś takiego. Jest przecież związany, nijak się obroni. Kobieta otworzyła usta, by coś powiedzieć, ale najwidoczniej się rozmyśliła, bo zaraz je zamknęła.
- Jestem Devline. Córka Toma Riddla i Bellatrix Lestrange, córka najlepszych czarodziei w historii…
- Polemizowałbym – przerwał jej chłopak. Po chwili poczuł pierwsze promienie muskające jego stopy.
- Dev! Zostaw go, nie możesz go zabić – ktoś krzyknął zza stołu.
- On. Podważył. Moje. Słowa. – wycedziła, mrużąc oczy. Używała zaklęć niewerbalnych. Albus nawet nie pisnął, gdy płomienie zajęły sznury na jego nogach. Stał dumnie wyprostowany z uniesioną głową i świdrował wzrokiem Devline.
- Daj spokój, potem się nim zajmiemy – mężczyzna zaszedł ją od tyłu i przytulił do siebie. – Nie jest tego wart. Nie teraz – szepnął czule. Chłopak udał odruch wymiotny, na co oberwał kolejnym zaklęciem.  Początkowo nic nie czuł, potem jednak przed oczami zrobiło mu się ciemno. Gdy zamrugał kilkakrotnie, dostrzegł zupełnie nowe otoczenie. Przed nim roztaczał się widok na dżunglę. Za drzewem zauważył przyczajonego jaguara, który rzucił się na niego. Czuł jak zwierzę  wbija swoje kły  jego skórę i odrywa kawałek ciała. Zaczął krzyczeć, wzywać pomoc. Nie mógł się ruszyć. Wtem obraz się rozmył. Na powrót stał na środku Sali. Ludzie śmiali się głośno. Spojrzał w dół. Wszystko było na swoim miejscu. W takim razie czym była dżungla?
- Widzę, że nasz Potterek już doszedł do siebie? – Devline siedziała w szczycie stołu, skąd bacznie obserwowała chłopaka.
- Co to było?- nie zwrócił się do niej bezpośrednio, ponieważ wzrokiem przemykał po twarzy każdego z nich. Starał się jak najlepiej zapamiętać najmniejszy szczegół ich budowy.
- Coś, czym będziesz karany za nieposłuszeństwo – ziewnęła teatralnie.
- Po co tu jestem?
- Twój ojciec pokonał mojego, a twoja babcia zabiła moją matkę. Pomyślmy, dlaczego mogłabym cię  sprowadzić? – zironizowała.
- Długo będziesz mnie tu trzymać?
- Zależy od tego, kiedy mi się znudzisz. Potem cię zabiję.
- Jesteś tak samo płytka jak twój ojciec. Nie potrafisz normalnie podejść do sprawy, tylko mścisz się na kimś, kto nie zawinił. Jesteś pusta i tchórzliwa. Spójrz na siebie i na nich –ruchem głowy wskazał zgromadzonych. – Myślisz, że oni cię lubią? Robią to ze strachu. Nie z miłości czy szacunku.
- Ty mała, podła szlamo – wysyczała. Albus nawet się nie obejrzał, jak wił się z bólu w powietrzu, ponieważ uprzednio jego ręce zostały podwiązane do sufitu. Miał wrażenie, jakby każda kość, każdy organ, każda komórka pękała, łamała się, sprawiając niewyobrażalny ból. Nie miał pojęcia czy krzyczy, czy wszystko przeżywa w milczeniu. Jego mózg odbierał tylko cierpienie. Nie orientował się czy siedzi, leży, czy stoi. Miał zamknięte oczy, oddychał szybko i płytko, jak biegacz po przebyciu długiego dystansu. Stracił poczucie czasu. Ocknął się w momencie, gdy zimna woda, wylana z wiadra na jego głowę, zetknęła się ze skórą.
- Mam nadzieję, że odpocząłeś – Devline patrzyła na niego z nieprzeniknionym wyrazem twarzy. Odpowiedział nieznacznie, potakując głową.
- Dlaczego mi to robisz? – wyszeptał.
- Już ci o tym wspomniałam. Nie każ mi na powrót o tym mówić.
- W takim razie przestań się na mnie wyżywać! Jestem tylko dzieckiem ! – krzyknął. W jego krzyk przepełniony był frustracją i determinacją. Starał się wyplątać z więzów, które krępowały jego ręce wysoko nad głową.
- Nie podnoś na mnie głosu, szlamo.
- Czy ty potrafisz tylko każdego wyzywać od szlam? Od kiedy się tu znalazłem, cały czas mnie obrażasz.
- Miarka się przebrała, Potter – powiedziała, patrząc mu w oczy. Z jej dłoni wyleciał żółty strumień i trafił w chłopaka. Zrobiło mu się ciemno przed oczami. Zawisł bezradnie na sznurze, trzymającym jego dłonie.

17 komentarzy:

  1. łołoło, ale super.♥

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak możesz, nas tak katować, i konczyć, w takim momęcie? :C
    Etc. jest błąd Riddle'a a nie Riddla ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wytykasz bledy, nie potrafiąc poprawnie napisac slowa 'moment' -,-

      Usuń
  3. Zdziwił mnie ten rozdział, taki inny.
    Czekam na więcej i łudzę się. ze napiszesz następny rozdział na weekend :)
    Pozdrawiam, i życzę weny!

    OdpowiedzUsuń
  4. chyba najlepszy jaki napisałaś! ^^
    w końcu kładziesz większy nacisk na wątek główny, fabułę, a nie na wątki miłosne.
    z niecierpliwością czekam na następny rozdział ^^

    OdpowiedzUsuń
  5. Nominowałysmy Cię do Liebster Award :)
    Więcej info u nas - http://www.hogwartowwscyforever.blog.pl

    OdpowiedzUsuń
  6. Mam nadzieję, że wstawisz kolejny rozdział jak najszybciej <3

    OdpowiedzUsuń
  7. Kocham Albusa. A co do tego Albus nie jest szlamą i nawet gdyby panna Riddle chciała nie ma sensu go tak nazywać.Co do reszty Nie lubię Discordi i nie zmienię zdania to tylko płytka egoistka i na dodatek podła.Żal mi naprawdę Jamesa i mam nadzieje, że w końcu przejrzy. Również nie połączyła bym jej z Scorpiusem pff... to takie banalne. Ja bym obstawiała,że nasza kochana panienka Nott przyłączy się do Voldemorty ( haha). Co do notki: świetna w końcu skupiasz się nie na Dis tylko na Albusie i wątku akcji.
    ~Lili

    OdpowiedzUsuń
  8. Devline przypomina mi Discordie <3
    Ja tam bym chciała, by Dis dołączyła do córki Voldemorta, mogłabyś wtedy zrobić fajne akcie i wgl. :3
    Świetne, czekam na następny rozdział, i życzę weny.!

    OdpowiedzUsuń
  9. jak zwykle świetny rozdział . <3

    OdpowiedzUsuń
  10. Czytam komy i mogłabyś przyłączyć Discordie do Devline, lub dać, ze Dis i ona gdzieś tam zniknęły XD Potem wróciły i zrobić jakieś "przypadkowe" spotkanie, lub walkę :3

    OdpowiedzUsuń
  11. Fajne mam nadzieję że nowy rozdział pojawi się w już niedługo . Mam nadzieję że Lily będzie z Scorpiusem .Ps. co ile dodajesz rozdziały ?

    OdpowiedzUsuń
  12. Albus *.*
    Lil nie pasuje do Scorpiusa XD Jest tylko takim pocieszeniem po Discordii. Mogłabyś dać więcej nowych postaci :3

    OdpowiedzUsuń
  13. co wy tam wiecie, Scorpius i Dis najlepsi.<3 ♥

    OdpowiedzUsuń
  14. Zostałaś nominowana do LA!! http://jestesmy-inni.blogspot.com/p/libster-award_1173.html

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co jeśli nie znam blogów, które miałabym nominować?

      Usuń