Nie chcąc przedłużać, bo już późno przypomnę :
Pytania - tu
Grupa - tu
Oraz mała prośba. Przeczytajcie całe opowiadanie od początku i oceńcie całość. Może być w osobnym komentarzu.
Miłej lektury.
__________________________________________________________
__________________________________________________________
Czasem nie wiemy kim jesteśmy.
Czasem, patrząc na drugiego człowieka, staramy się mu dorównać. W niektórych z
nas kryje się kwas, kwas przekazywany w krwi z pokolenia na pokolenie. Pytanie tylko, czy jesteśmy w stanie go w
sobie zwalczyć i żyć zupełnie inaczej, niż dotychczas robili to nasi
przodkowie?
***
Zamknęła oczy pod wpływem nagłego
bólu. Przyłożyła palce do skroni.
- Lil? Wizja? – Scorpius podbiegł
do niej i delikatnie objął w pasie.
- Nie mamy dużo czasu, Score –
szepnęła. Chłopak dostrzegł łzy, napływające do jej zielonych oczu.
- Wszystko będzie dobrze.
Znajdziemy go - mruknął, przyciągając do
siebie rudowłosą. Oparł podbródek o jej głowę i czekał, aż dziewczyna się
uspokoi. Jej piersią od czasu do czasu targał szloch. Przejmujący szloch, w
którym kryła się tęsknota, strach, ból. W końcu uniosła wzrok na blondyna. Miał
nieodgadnięty wyraz twarzy. Nie przepadała za tą cechą u niego. Był wtedy tak
bardzo podobny do swojego ojca.
- Scorpius – starała się opanować
drżenie głosu. – Co się dzieje z twoimi rodzicami?
- Nie wiem. Znajdźmy Albusa,
dobrze?- obojętność, właśnie tę nutę usłyszała w jego odpowiedzi. Pokiwała
głową z rezygnacją i złapała go za rękę. Dłoń chłopaka była znacznie większa od
jej własnej. Oboje mieli jasną cerę. Uśmiechnęła się słabo, splatając ich palce
ze sobą.
- Więc chodźmy – ruszyła przed
siebie. Wiedziała którędy powinni podążać. Wokół panowała cisza. Ciemność
rozświetlały tylko pochodnie, wiszące na ścianach. Wiele z nich pokrył kurz i
pajęczyny. Wtem usłyszeli śmiechy i brzdęki sztućców. Spojrzeli na siebie
znacząco i po cichu doszli pod drzwi, prowadzące do źródła dźwięków. Uchylili
je delikatnie i wtedy go dostrzegli. Ręce bruneta spętane sznurem wysoko nad
głową, a on sam wiszący na nim w bezruchu. Lily przyłożyła dłoń do ust. Miliony
najgorszych myśli pojawiły się w jej głowie. Scorpius wstrzymał oddech. Nie
wierzył, by Albus tak po prostu się poddał.
- Czy oni go zabili?- głos
dziewczyny był cichy, ledwie słyszalny. Odpowiedział jej przeczącym ruchem
głowy. Widział szybko unoszącą się klatkę piersiową chłopaka. Podłoga wyłożona
była drewnianymi deskami, ściany pomalowane w odcieniach szarości. Na lewo od miejsca,
gdzie trzymali Albusa stał stół przykryty białym obrusem. Nie byli w stanie
rozpoznać twarzy osób, siedzących przy nim.
- Zdaje mi się, czy mamy gości? –
doszedł ich kobiecy głos. Drzwi otworzyły się szerzej, a oni zostali wciągnięci
do Sali. Scorpius zasłonił Lily własnym ciałem i z pogardą przypatrywał się
długowłosej postaci. Już kiedyś ją widział.
- Czyżby synek Malfoy’a?- mężczyzna
uśmiechnął się podle.
- Oczywiście. Nie poznajesz
tlenionych blond włosków? – blondyn ostatkami sił powstrzymał się przed wydrapaniem jej oczu.
- Co z moimi rodzicami? – wysyczał,
nie spuszczając z niej wzroku.
- Sam zobacz – wskazała na róg Sali.
- Nie – szepnęła Lily, a po jej
policzkach spłynęły łzy. W miejscu, które wskazała kobieta, leżały dwa ciała.
Jedno z nich było uderzająco podobne do Scorpiusa.
-Tata? – otworzył szeroko oczy. Nie
wahając się ani chwili, podbiegł do nich. Trwali w bezruchu, wpatrzeni przed
siebie pustym wzrokiem. Ich włosy pozlepiane były zakrzepniętą krwią. Niegdyś nieskazitelna
skóra miała na sobie setki mniejszych i większych ran. Gorączkowo złapał za
ramiona matki i potrząsnął jej ciałem. Biernie poddała się jego czynom. Nie
oddychała.
- Masz identyczną minę, jak twój
ojciec, gdy patrzył na śmierć Asterii – Devline przyglądała się chłopcu.
Pokręcił gwałtownie głową i zacisnął usta. Spojrzał na twarze rodziców. Jeszcze
teraz można było z nich wyczytać przerażenie. W każdym, bez wyjątku, ta kobieta
wzbudzała strach. Była gorsza niż Voldemort czy Bellatrix. Zabijała każdego,
kto kiedyś czymś jej zawinił. Na każdą śmierć patrzłya z uśmiechem, a
satysfakcja, która ją ogarniała po dokonanym morderstwie, przepełniała jej
ciało. Każdy z jej zwolenników musiał liczyć się z tym, że może nie dożyć
następnego dnia. Porywcza, brutalna, odrzucająca i okropna – tak, zdecydowanie
takie słowa idealnie opisują Devline. Napawała się strachem i żalem Scorpiusa.
Jego bezradność w momencie, gdy podszedł do swoich rodziców, bawiła ją.
- Obudźcie się – szepnął niczym
małe dziecko, z nadzieją, że to tylko zły sen. Koszmar, z którego zaraz wybudzi
go matka.
- Oni nie żyją, Malfoy –
uśmiechnęła się morderczyni.
- Nie – pokręcił głową. – Żyją –
intensywniej potrząsnął ciałem ojca.
- Nie, malutki. Zabiłam ich.
- Kłamiesz! Żyją! – krzyknął w
amoku. Nie płakał. Próbował przekonać samego siebie, że to wszystko jest
idiotycznym wytworem jego wyobraźni.
- Zabiłam ich – wymruczała,
pochylając się nad nim.
- Ty to zrobiłaś ?! – uderzył ją.
Nagle, niespodziewanie. Bez uprzedzenia. Na Sali zapanowała cisza, która
wydawała się trwać wieczność. Wstał i spojrzał na kobietę, która wciąż klęczała
na podłodze. Gdy i ona się podniosła, zmierzył ją wzrokiem. Był wyższy, ale czy
to dawało mu przewagę?
- Właśnie mnie uderzyłeś, smarkaczu
– rzekła z furią w oczach.
- Właśnie zamordowałaś moich
rodziców!
- Uderzyłeś kobietę! – odezwał się
ktoś z Sali.
- To coś – wskazał na Devline. –
nazywasz kobietą? Zamordowała setki, jeśli nie tysiące ludzi, sądzisz, że nadal
może być nazywana kobietą? – prychnął i schował twarz w dłoniach. Poczuł
niepewny dotyk drobnych palców na swoim ramieniu. Nakrył je swoimi. Nie potrzebował
słów. Wystarczyła mu obecność jedynej osoby, która pozostała w jego życiu. „A
Discordia?” cichy głosik w jego głowie wyłonił się zza ciemnej ściany. „Discordia
nie jest… ona.. Mam Lily” odrzucił od siebie myśli o blondynce.
- I co zamierzasz teraz uczynić,
wielki zbawco martwych? – Devline ziewnęła teatralnie.
- Czy ta jędza znów próbuje używać
sarkazmu? – brunet odezwał się ze środka sali.
- Albus? – Lily automatycznie
odwróciła się w stronę dobiegającego ją głosu.
- Koniec tego! Avada Kedavra! –
dzieci nie zdołały nawet krzyknąć, gdy zielony strumień wytrysnął z dłoni
Devline w kierunku Albusa.
No chyba żartujesz z tą końcówką...
OdpowiedzUsuńW tym momencie???? Czemu w tym momencie? Zawodzę. Mam nadzieję że szybko będzie kolejny rozdział. Dlaczego uśmierciłaś Draco? Ta Davlish czy jak jej tam mogła zabić Astorię i szantażować Dracona czy coś, ale od razu go zabiłaś? Szkoda. Mam nadzieję, że przynajmniej Albus przetrwa bo jak nie to będzie totalna katastrofa. :( Zapraszam do siebie. Jeśli masz chęć. Naskrobałam trochę o Lily i Jamesie.
OdpowiedzUsuńhttp://miloscjestslepananieszczesciewieczna.blogspot.com/
Ach, bardzo szkoda, że zabiłaś Albusa. :c Według mnie był jedną z lepszych postaci i mogłaś go fajnie wykorzystać. Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział. :)
OdpowiedzUsuńJeszcze go nie zabiłam przecież ;_;
UsuńAch, wybacz.. faktycznie. Po prostu mam takie dziwne wrażenie, ale cóż. A tak w ogóle to za ile byłby kolejny rozdział? Wiem, że jak go napiszesz, jednakże chciałabym wiedzieć tak na obecną sytuację, ile by ci to zajęło. Zdążyłabyś to końca tego tygodnia, co teraz będzie? Czekam z wielką niecierpliwością. I przepraszam za błąd. :3
UsuńHmm wielka szkoda że zabiłaś Albusa Draco i jego żone ;( jakoś tak teraz nudno będzie straszny krótki rozdział :( mam jednak wieelką nadzieję że Albus przeżyje . I jak dla mnie ( bez urazy) ale jak jeszcze Albus zginie to dalej czytać nie będę :(. A tak ogółem nadal liczę że Draco będzie żył a Scorpius będzie z Lily ;) życzę weny ;)
OdpowiedzUsuńJeszcze go nie zabiłam przecież ;_;
UsuńKocham cię. Nawet nie wiesz jak bardzo cię kocham za to, że zaczęłaś to pisać. Że twoje rozdziały były bardziej realistyczne niż innych. Że pisałaś z pasją. Wszyscy potrafiliśmy długo czekać na rozdziały, bo wiedzieliśmy, że będą świetne.
OdpowiedzUsuńCieszę się, że wpadłam tu przez jakiś potterowski fanpage. Że jestem z tobą od początku. Jestem z tego dumna.
Rozdziały oczywiście wspaniały. Łzy napłynęły mi do oczu. Z tego niecierpliwością czekam na dalsze losy bohaterów.
Masz wielki talent. Nie zmarnuj go. <3
Kocham cię. Nawet nie wiesz jak bardzo cię kocham za to, że zaczęłaś to pisać. Że twoje rozdziały były bardziej realistyczne niż innych. Że pisałaś z pasją. Wszyscy potrafiliśmy długo czekać na rozdziały, bo wiedzieliśmy, że będą świetne.
OdpowiedzUsuńCieszę się, że wpadłam tu przez jakiś potterowski fanpage. Że jestem z tobą od początku. Jestem z tego dumna.
Rozdziały oczywiście wspaniały. Łzy napłynęły mi do oczu. Z tego niecierpliwością czekam na dalsze losy bohaterów.
Masz wielki talent. Nie zmarnuj go. <3
Gdy przeczytałam fragment o śmierci Draco i Asterii stwierdziłam, ze to jakiś żart.. jeszcze Albus,.. NO BEZ JAJ. Bez nich, to opowiadanie straciło dla mnie sens... :c
OdpowiedzUsuńtak jak dla mnie :(
UsuńJeszcze go nie zabiłam przecież. :x
UsuńŚwietny rozdział . ;)
OdpowiedzUsuńno nie!
OdpowiedzUsuńkolejna Rowling!
spróbuj uśmiercić Albusa to osobiście się do Ciebie wybiorę! :<
Boskie, boskie, boskie! Zasmucił mnie brak Dis i Jamesa, ale rozdział świetny!
OdpowiedzUsuńKiedy następny
OdpowiedzUsuńCoś czuję że Albus przeżyje... Przecież jeszcze nie umarł :P :P :P
OdpowiedzUsuńteż tak sądzę ;)
UsuńPisz pusz pisz kiedy NN
OdpowiedzUsuńWitaj!
OdpowiedzUsuńZ czym ci się kojarzy kolor zielony? Mi ze spokojem, harmonią.
Pewnie nie raz słyszałaś, że zielony uspokaja. W takim razie czemu by nie Zielone Oceny?
Serdecznie cię zapraszam do zgłoszenia się. Jeżeli jesteś ciekawa recenzji swojego opowiadania, wybierz oceniająca, przeczytaj regulamin i zgłoś się w zakładce 'Wpisy'. Na pewno przeczytamy twojego bloga i powiemy Ci co musisz zmienić, a co jest wprost fantastyczne w twoim opowiadaniu!
Pozdrawiam Lilian, z http://zielone-oceny.blogspot.com/
[SPAM]
OdpowiedzUsuńCzasami w naszym życiu napotkamy wiele przeciwności. Wydarzy się wiele niezwykłych rzeczy. Będziemy krzywdzeni. Myślicie „zawsze na końcu i tak dobro wygra”. A jeśli tym razem nie? Jeśli tym razem Amanda będzie musiała wybierać. Wybierać między dobrem a złem? Między miłością a samotnością. Czas ucieka. Wyboru trzeba szybko dokonać. Jeden błąd i wszystko straci.
"Jaki jest sens mojego życia
Gdy tyle rzeczy jest w nim do ukrycia
Gdy w głowie same pragnienia marzenia
Lecz tylko takie nie do spełnienia"
www.imagine-depths.blogspot.com
Opuściałaś blog
OdpowiedzUsuńwhoah this blog is wonderful i love studying your articles.
OdpowiedzUsuńKeep up the good work! You recognize, lots of individuals are looking around
for this info, you can help them greatly.
Here is my site; continue reading this
What's Happening i'm new to this, I stumbled upon this
OdpowiedzUsuńI have found It positively useful and it has aided me out loads.
I hope to contribute & help different users like its aided me.
Good job.
My web page :: Surrey mortgage brokers