***
- Co się grzebiesz ? – James podniósł swoją siostrę na
ramię.
- Postaw mnie na ziemi, umiem chodzić ! – Lily uderzyła go
pięścią w plecy.
- Nie mów mi, że i ty będziesz Ślizgonką.
- Nie, nie będę. Poza tym, to nie twój interes gdzie trafię.
Zostaw mnie, James ! – wydęła usta i spojrzała na niego z pretensją. Chłopak
pokręcił głową z politowaniem i odstawił dziewczynę na ziemię. Rozejrzał się wokół.
Byli w Norze. Dom niewiele się zmienił od czasów jego rodziców, wciąż gdzie nie-gdzie
można było zobaczyć biegające gnomy. Tylko wzgórza otaczające chatkę tak jakby
zapadły się w głąb ziemi. Może to wynik ostatniej wojny ze śmierciożercami ?
James uczył się o nich na lekcji historii w Hogwarcie. Profesor Binns opowiadał o tym niezwykle ciekawie w porównaniu do lekcji o paleniu czarownic. Podobno mieli swój własny znak rozpoznawczy, ale nauczyciel nie chciał zdradzić zaklęcia, którym można byłoby go wyczarować. Z opowieści Harry’ego młody Potter wiedział również o śmierci tysięcy osób bliskich jemu ojcu. Fred Weasley, jego wujek, był bliski śmierci, tak samo jak Nimfadora. George jednak nie dał za wygraną i przetransportował ich oboje do Świętego Munga, a tam (po wielu godzinach intensywnej terapii) uratowano ich. Chłopak wstrząsnął się na samą myśl, że teraz mogłoby ich z nimi nie być.
James uczył się o nich na lekcji historii w Hogwarcie. Profesor Binns opowiadał o tym niezwykle ciekawie w porównaniu do lekcji o paleniu czarownic. Podobno mieli swój własny znak rozpoznawczy, ale nauczyciel nie chciał zdradzić zaklęcia, którym można byłoby go wyczarować. Z opowieści Harry’ego młody Potter wiedział również o śmierci tysięcy osób bliskich jemu ojcu. Fred Weasley, jego wujek, był bliski śmierci, tak samo jak Nimfadora. George jednak nie dał za wygraną i przetransportował ich oboje do Świętego Munga, a tam (po wielu godzinach intensywnej terapii) uratowano ich. Chłopak wstrząsnął się na samą myśl, że teraz mogłoby ich z nimi nie być.
- Dzieciaki, obiad !- Molly Weasley wychyliła się zza drzwi.
- Dalej, dalej idziemy, mugolskie ćwoki – Fred, syn Georga,
trzepnął Jamesa w tył głowy. Ten wywrócił tylko oczami i podążył za nim.
- Jay, serio przestaniesz się ze mną zadawać, jeśli trafię
do Slytherinu ? – Lily uniosła na niego swoje
duże brązowe oczy. Była o głowę niższa od brata. Rude włosy falowały na
wietrze, a piegi odznaczały się na jej policzkach, odbijając światło słoneczne.
- Nie, skrzacie. Żartowałem – szatyn spojrzał na nią
uśmiechnięty i poczochrał jej włosy.
- Ale… do Albusa się nie odzywasz !
- Odzywam. Poza tym, to nie dlatego jestem na niego zły.
Gdziekolwiek trafisz i tak będziemy cię kochać, Lil – przytulił ją do siebie.
- Gadasz jak twój ojciec, Potter – James odwrócił się w
stronę dochodzącego go głosu. Za nim stał Michael, chłopak o ognistych włosach
i oczach podobnych do oczu jego siostry.
- W końcu przyjechaliście ? Wujek Fred też ? – syn Harry’ego
uścisnął nowo przybyłego, gdy ten skinął głową.
- Tonks, Lupin i Ted też już są – Michael uśmiechnął się
szeroko do Lily.
- Słyszałeś, że Ted naucza Obrony Przed Czarną Magią ? –
James urwał liść z krzaczka, by zaraz go porwać na małe części
- Ten debil nigdy nic mi nie powie. Ostatnio udało mu się
zmienić kolor włosów z własnej woli i oczywiście dowiedziałem się jako ostatni
i to jeszcze nie od niego samego!
- Nie narzekaj.
- On nie narzeka, on tylko wyraża swoją opinię – Lily posłała
im jeden ze swych najładniejszych uśmiechów i dzieci zniknęły w domu, z którego
unosił się przepiękny zapach.
***
Na zewnątrz hulał wiatr, a drzewa uginały się pod ciężarem
kropel spadających z nieba.
- Wszystkie plany szlag trafił – Discordia oparła czoło o
chłodną taflę szyby, po której woda spływała własnym torem, tworząc niezliczone
ilości małych dróg.
- Znów narzekasz. Chodź do chłopaków. – Luiza ze znudzeniem
przerzuciła kolejne strony Proroka Codziennego.
- Idź sama. Potem może dojdę
- Jasne – Zabini zerwała się z łóżka i raźnym krokiem wyszła
z pokoju. Nott westchnęła i otworzyła szeroko okno. Dwór Malfoy’ów był
niesamowity. Gdzie nie spojrzeć, rozciągały się ogrody obsadzone kwiatami o
stonowanych barwach. Tu i ówdzie pojawiała się fontanna z białego marmury, a
jeszcze w innym miejscu drewniana ławeczka. Wszędzie krzątali się ogrodnicy,
dbający o każdy najmniejszy nawet szczegół. Ilekroć Discordia przybywała do tego
miejsca, zawsze je w głębi serca podziwiała, ale nigdy by nie powiedziała tego
Scorpiusowi.
- Scorpius – dziewczyna westchnęła cicho i zamknęła oczy.
Był blondynem z szarym odcieniem oczu, w których zawsze widać było chęć do
działania. Nic dziwnego, że był w Slytherinie. – Zarozumiały dupek – Discordia
zmarszczyła nos. Podobał jej się, ale bała się przyznać do tego sama przed
sobą. – Zresztą to tylko podobanie się. Nie kocham go – uniosła wyżej głowę,
jakby próbowała przekonać samą siebie o swoich racjach. Usłyszała głośny śmiech
z dołu. A potem krzyki.
- POTTER, ODDAJ MI TO ! – krzyknęła Luiza wbiegając za
Albusem do pokoju.
- Dostaniesz jak mnie złapiesz – chłopak uśmiechnął się
szeroko, ukazując rządek białych zębów. Niedbale odgarnął dłonią włosy z czoła.
Był bardzo podobny do ojca. Te same zielone oczy, które sprawiały wrażenie
wszechwiedzących. Kiedy patrzył na ciebie, czuło się jakby wwiercały się w
twoją duszę i odczytywały wszystkie sekrety.
- Wiesz, że jesteś szybszy ! – Zabini stanęła w drzwiach.
- Myślisz, że mnie powstrzymasz ? – Albus wybuchnął gromkim
śmiechem.
- Uważasz się za takiego strasznie ważnego, bo udało ci się
dostać do Slytherinu ? – Discordia nie mogła powstrzymać złośliwego tonu głosu.
- Nott, ty nawet jeszcze nie jesteś w Hogwarcie. Pomyśl, że
może twój mózg nie jest w pełni uformowany
i będą mieli problem z przydzieleniem cię do któregoś z domów ? Założę
się, że wtedy trafisz do Puchonów – Albus zmrużył oczy.
- Nigdy nie byłeś mistrzem ciętych ripost, Potter –
dziewczyna spojrzała na niego z wyższością.
- Dajcie spokój. Będziemy i tak w tym samym domu, więc nie
drzyjcie ze sobą trolli ! – Luiza jak zwykle musiała ich rozdzielić.
- Bawicie się bez nas, tak ? Mamy znów się na was obrazić ? –
Jack i Scorpius weszli do pokoju niosąc ze sobą puszki.
- Czyżby piwo kremowe ? – Al podszedł do chłopaków i wziął
jedną do reki.
- Och, tego mi było trzeba – Zabini wyrwała swojemu bratu
dwie puszki i rzuciła jedną w stronę Discordii.
- Ja nie piję – powiedziała dziewczyna odstawiając ją na
parapet.
- Jesteś z nami. Pijesz, albo osobiście wleję ci to do ust –
Malfoy posłał jej swój uśmiech numer 696 znaczący ni mniej ni więcej niż „mówię
serio, zrób to co tobie każę, bo inaczej pożałujesz”. Nott znała je na pamięć.
- A jeśli nie chce mi się pić ? Nie możesz mnie zmusić –
Discordia wywróciła oczami.
- Dis, ty się nigdy niczego nie nauczysz ? Mi się nie
odmawia.
- Zobacz, jednak ci odmówiłam.
- Nott, chlej i nie marudź – Luiza zniecierpliwiona
potrząsnęła głową.
- Za nowy rok w Hogwarcie ! – Zabini uniósł puszkę do góry.
- Tym razem już w komplecie, co nie Nott ? – Malfoy puścił
oczko do dziewczyny.
- Tak. W komplecie – mruknęła cicho, upijając spory łyk.
________________________________________________________________
Czekam na komentarze z opinią oraz informacją, czy rozdziały mają być dłuższe, czy takie jakie są teraz ?
~Zuzanna
~Zuzanna
dłuższe ;) Czekam na jakis watek milosny o rose weasley i scorpiusie ;) mam nadzieje ze sie pojawi :)
OdpowiedzUsuńWiktoria <3
hahahahahah z tego co kojarzę to bd watek miłosny ale nie z Rose/Score chociaż bardzo podobnie ;D Powinno wam się spodobać ;p /Nott.
Usuń;c
UsuńRose i Scorpius? Odwala wam.
Usuńfajnie się zapowiada a rozdzialy mogą byc dłuższe ^^ Zzostaje na dłużej
OdpowiedzUsuńalex ^^
przy okazji zaspamię :D http://szufladowe-wersy.blogspot.com/ moje wypociny ^^ jak ktoś ma chęć, zapraszam :D
Ten rozdział w porządku, nawet wątek miłosny się pojawił, jest okej. Zobaczymy tylko jak go rozegrasz :D Czekam na więcej. Uwagi: Nie wiem czy w pierwszym rozdziale to była pomyłka czy nie, ale w końcu jest Jacke czy Jack?k.
OdpowiedzUsuń