14 grudnia 2012

Część III


W Londynie było wyjątkowo ciepło jak na tę porę roku. Kałuże po wczorajszym deszczy parowały pod wpływem promieni słonecznych.
- Ale pozwolisz mi kupić kota, prawda ? - mała Lily skakała wokół niskiej rudowłosej kobiety.
- Zobaczymy.
- No, ale musisz mi kupić !
- Zobaczymy.
- Ale Al i James mają swoje sowy.
- Zobaczymy – kobieta była już znużona odpowiadaniem na to samo pytanie.
- Ale mamooo !
- Zamknij się, młoda !
- James, jak ty się odzywasz do siostry ?! – Harry spojrzał z wyrzutem na swojego syna.
- Bo truje różdżkę. Ileż można tak terkotać w kółko o tym samym ?!
- Nie upoważnia cię to, do wyzywania jej !
- Mamo, tata na mnie krzyczy !
- Harry, nie krzycz na niego.
- Ale mamo, kupisz mi kotka ? – dziewczynka znów wcięła się w rozmowę.
- Nie krzyczę na niego ! Zwróciłem mu tylko uwagę !
- Nie podnoś na mnie głosu !
- Ale tata na mnie nakrzyczał !
- Kup mi kotka ! Kotka, mamo. Chcę kotka !
- Nie podniosłem na ciebie głosu, Ginny !
- Właśnie teraz podniosłeś głos na mamę ! Prawda, mamo ?
- Ja chce KOTKA !
- Podniosłeś ! Jak tak możesz ?! Na mnie ?!
- MOŻECIE. SIĘ. OGARNĄĆ ? Ludzie się na was gapią – Albus stanął w miejscu i obserwował całe zajście. Rodzice wraz z jego rodzeństwem spojrzeli na niego nieobecnym wzrokiem.
- Coś mówiłeś, Al ? – Harry podszedł do syna.
- Każde nasze rodzinne wyjście do miasta kończy się tak samo ! Lily szasta tyłkiem i pyskuje, bo chce żebyście jej coś kupili. James i tata kłócą się o każdy szczegół, a potem wciągają w to ciebie, mamo, dzięki czemu między nami psuje się miła atmosfera. Czy raz jeden nie możemy zrobić zakupów jak należy ? Jak rodzina, która nie kłóci się o wszystko ? – chłopak opuścił bezradnie ręce.  James wywrócił ostentacyjnie oczyma, a Lily pokazała Albusowi język.
- Od kiedy trafiłeś do Slytherinu stałeś się niemożliwie poważny i do jasnego charłaka, nie możliwie wkurzający !
- Jay ! Przestań ! – Harry skarcił syna.
- Dlaczego mam przestać, kiedy ten mugolski ćwok stał się strasznie wyniosły ?! Zachowuje się jak oni !
- Jacy oni ? – Ginevra uniosła brew.
- Jak Malfoy, Zabini i Nott ! Zawsze miałeś być taki sam ! Al, stanowiliśmy jedność, a teraz… teraz już nas nie ma. Jesteś TY i JA, ale nie MY.
- Wiem, James. Ale to ty mnie odrzuciłeś po tym, jak trafiłem do domu węża.
- Bo, bo… bo nie chciałem cię stracić, Al.
- Nie straciłeś, stary – Albus podszedł do brata i po chwili obaj uścisnęli się mocno.
- Nawet dla mnie jest to za słodkie – Lily poprawiła sobie włosy.
- Nie marudź, skrzacie – Harry wziął ją za rękę.
- Chodźcie, bo nie zdążymy wszystkiego kupić przez zmrokiem – Ginny ruszyła w stronę nie widocznego dla mugoli Dziurawego Kotła.

***
- Serio musimy iść wszyscy razem ?- Discordia oparła się o drzwi wyjściowe.
- Nie podoba ci się wizja świetnej randki ze mną, Dis ? – Malfoy puścił jej oczko.
- Nie. Ani trochę.
- Nott, no jak nie może podobać ci się taka niesamowita propozycja i to padająca z ust samego Scorpiusa Malfoy’a ?! – Luiza mówiąc to co chwila parskała śmiechem.
- Bardzo śmieszne, Zabini.
- Moja siostra jest zabawna – Jack uśmiechnął się szeroko.
- Gotowi do drogi ? – Asteria spojrzała po twarzach dzieci swoimi brązowymi oczami. Była wysoką, szczupłą czarownicą czystej krwi o niezbyt przyjemnym wyrazie twarzy, ponieważ rzadko się uśmiechała.
- Idziecie ? Fiuu już gotowe – dobiegł ich głos ojca Scorpiusa.
- Moment, Draconie. Podziałam gdzieś mój szalik z norek !
- To załóż z lisa. Szybko, nie mam zamiaru sterczeć tu całą wieczność.
Discordia westchnęła i udała się do salonu. Tuż przy kominku stał Draco Malfoy. Jego syn był bardzo podobny. Te same blond włosy opadające nierówno na czoło, wysocy o krępej budowie ciała. Podobno kiedyś w Hogwarcie nie było dziewczyny, która by się za nim nie oglądała. Tylko oczy Scorpiusa były ciemniejsze i zdecydowanie weselsze.
- Jak się to robiło ? – z zamyślań wyrwał ją głos Luizy.
- Bierzesz ten zielony proszek i wsypujesz go do kominka, po czym w niego wchodzisz i wypowiadasz miejsce, w którym chcesz się znaleźć. W naszym przypadku jest to Dziurawy Kocioł – Discordia odpowiedziała mechanicznie. Tyle razy czytała wszystkie dostępne jej osobie książki o świecie czarodziejów, że nawet potrafiłaby powiedzieć, gdzie znajduje się sklep, w którym można kupić płuca smoka dla testrali.
- Gdzie ty się tego wszystkiego nauczyłaś ? – Jack stanął przy niej.
- Czytało się to i owo.
- Mam nadzieję, że w Hogwarcie nie będziesz tak kuć i znajdziesz chwilę dla mnie, co ? – Luiza uniosła brew i spojrzała pytająco.
- Zależy gdzie będziesz.
- Oj dobrze wiesz, że trafimy do Slytherinu.
- Oby.
- PAKUJCIE SIĘ DO TEGO KOMINKA – wrzasnął starszy Malfoy, a dzieci podskoczyły.
- Ojcze, nie bulwersuj się tak ! – Scorpius wszedł do kominka. –Dziurawy Kocioł – mruknął pod nosem.
 W pokoju zawirowało, a zielony pył uniósł się w powietrze i po chwili już go nie było.
- Kto następny ?
- Ja – Discordia wstąpiła w mury komina. Spojrzała w górę i szepnęła to samo co Score. Zawirowało jej w głowie. Miała ważenie, że spada i nie może złapać pionu. Kręciła się wokół własnej osi, aż nagle natrafiła na marmurową posadzkę.
___________________________________________________________________
Jeśli chcecie, mogę zrobić opis każdej osoby występującej w tym ff osobno. Chętni ?

4 komentarze:

  1. Tak opisz te osoby bedzie lepiej :)
    Czekam z niecierpliwosci na kolejna czesc.

    OdpowiedzUsuń
  2. Chętni, ponieważ są osoby, których nie ma w wersji Rowling. :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Fajnie , zaponiałam wczesniej komcia dodac *_*

    OdpowiedzUsuń
  4. Pierwsze: literówka z samego brzegu: deszczy, ale to nic:)
    Drugie do którego mam wątpliwości, to czy powiedzenie "zamknij się mała" jest wyzwiskiem?... To już pozostawiam do przemyśleń autorki. No i ostatnia sprawa, czy Draco od razu tak wybucha? Coś mi się wydaje że u JK był to opanowany i spokojny chłopak, ale może to twoja interpretacja? Hm... Idę dalej;p\k.

    OdpowiedzUsuń