Na Sali wciąż panowała cisza. Discordia spoglądała to na
dyrektora, to na stół Ślizgonów.
- Panienko Nott, może pani usiąść przy stole Krukonów ? –
chłopak o zielonych włosach, siedzący przy stole nauczycielskim, skinął głową
na dziewczynę.
- NIE !
- Proszę na mnie nie krzyczeć, to po pierwsze, po drugie
Tiara już wybrała.
- ALE JA NIE CHCĘ BYĆ W RAVENCLAWIE, ROZUMIECIE TO ?! NIE
JESTEM GŁUPIĄ KRUKONKĄ, KTÓRA NIGDY NIC NIE OSIĄGNIE.
- PROSZĘ NIE KRZYCZEĆ, PANNO NOTT ! – Zabini pogroził jej
palcem.
- A ty, Blais, nie jesteś zdziwiony ?! Mnie ?! Mnie do
Ravenclaw ? – wyrzuciła ręce w górę, jakby pozbywała się wszelkiego gniewu,
który opanował jej ciało. Ktoś zaszedł ją od tyłu i powoli poprowadził do stołu
Krukonów.
- Po kolacji się spotkamy. Przy lochach, dobrze ? –
miękki głos chłopaka łaskotał ją w szyję.
- Ale ja nie nadaję się do tych kujonów. Miałam być z
wami – jęknęła. Miała ochotę się rozpłakać, krzyczeć na całą szkołę, ale
widziała, że wtedy straciła by sporo w oczach Scorpiusa, który teraz sadzał ją
na ławce.
- Będzie lepiej – puścił jej oczko i wrócił do siebie.
Nie obchodziła jej dalsza część ceremonii, najważniejszą ma już za sobą. Teraz
to na pewno rodzice ją wydziedziczą. No, przynajmniej tata. Jej wzrok
powędrował ku stołowi Slytherinu. Siedział tam. Ruda siedziała obok niego.
Śmiali się. Ona potrafi się śmiać ? Moment. Ona śmieje się z jego żartów. On ją
rozśmiesza.
- No nie wierzę – szepnęła, mrugając szybko, by pozbyć
się napływających do oczu łez.
- Nie spodziewałbym się tego po tobie, Nott – James Potter
usiadł naprzeciwko dziewczyny.
- Wątpię by ktokolwiek się spodziewał – strzepnęła z
bluzki niewidoczny kurz.
- Wolałabyś dostać się do Gryffindoru ? – gdy tylko
chłopak wypowiedział nazwę domu, wzdrygnęła się z obrzydzenia.
- Przez całe życie nie marzyłam o niczym innym, jak o użeraniu
się z kujonami z Ravenclaw.
- To nie są kujony – James wywrócił oczami.
- Nie ? A co robią teraz ? No spójrz – ruchem ręki
wskazała na siedzącą niedaleko niej grupkę uczniów w niebieskich krawatach,
czytających coś zawzięcie.
- Może przestaniesz być tak negatywnie do wszystkiego
nastawiona co, piękna ? – westchnął ciężko.
- Co… co powiedziałeś ?
- Żebyś przestała być do wszystkiego tak negatywnie
nastawiona.
- Ale to potem ?
- Westchnąłem ?
- Nic nie dodałeś ?
- Nie ?
- Dobra ?
- Cieszę się, że wszystko jest dla nas jasne. To cześć ? –
wstał i odszedł od stołu.
- Pa ? – Discordia odczekała chwilę i parsknęła śmiechem.
Ich konwersacja nigdy nie była tak strasznie skomplikowana, jak ta, którą
odbyli przed chwilą. Dlaczego do niej przyszedł ? Nie, to pewnie przypadek.
Mimo wszystko wyjęła notes z kieszeni i szybko w nim napisała.
„Pierwszy dzień w
Hogwarcie :
Jestem w Ravenclaw –
ŹLE.
James Syriusz Potter do
mnie podszedł – DZIWNE.
Scorpius Malfoy
mnie odprowadził na miejsce i powiedział, że się spotkamy potem – CIEKAWE.
Lily Potter
przystawia się do Score’a – WKURZAJĄCE I WYPROWADZAJĄCE Z RÓWNOWAGI.
Jakiś Krukon się na
mnie gapi – IRYTUJĄCE
Lily znów śmieje
się z żartów Scorpiusa – NIEODPOWIEDNIE.
Zabini patrzy się
na mnie… ze smutkiem w oczach ? – INTRYGIJĄCE.”
Zamknęła zeszycik i ukryła go w bluzie.
- Czy twoimi rodzicami nie byli przypadkiem Ślizgoni ? –
chłopak, który przed chwilą bacznie ją obserwował, zmusił się by zagadać.
- Radziłabym ci się nie wtrącać w nie twój interes. Poza
tym co to jest za wychowanie, a raczej jego…brak ? – sapnęła i wstała.
Zmierzała w stronę stołu Ślizgonów, chociaż na dobrą sprawę nie wiedziała nawet
dlaczego. Podeszła bliżej, ale znajomi jej nie zauważyli.
- Serio jest tobie jej żal ?
- No, a dlaczego by nie ? Tak strasznie chciała być tu z
nami – Albus spojrzał krzywo na swoją siostrę.
- Dla mnie lepiej, że jej tu nie ma – mruknęła ruda i
chwilę potem obdarowała blondyna swoim najpiękniejszym uśmiechem. ‘Wyrwę jej te rude kłaki, będzie mnie jeszcze
błagać, bym oszczędziła tę jej paskudną, piegowatą twarzyczkę’ – Discordia aż
przyłożyła dłoń do ust, dziwiąc się temu co właśnie pomyślała. Moment, czyżby
była zazdrosna ? Nie, o kogo. Jednakże odczuwała coś, co tworzyło ciężką kulę w
jej piersi.
- A mi jej brakuje – usłyszała głos Scorpiusa.
- Dlaczego ?! – obruszyła się siostra Ala.
- Bo ją lubię. Lubię jej nieporadność, gdy coś jej nie
idzie. Rumieniec, który pojawia się za każdym razem gdy ja lub James z nią
rozmawiamy. Tę pewność siebie, którą próbuje utrzymać, jednak dobrze wiem, że
jest to sztuczne. – na twarzy Discordii pojawił się delikatny uśmiech.
- Eghem – odchrząknęła zwracając na siebie uwagę
przyjaciół. I rudej.
- O, Dis ! Długo już tu jesteś ? – Albus poklepał miejsce
obok siebie.
- Nie, przyszłam przed chwilą – usiadła delikatnie i
westchnęła czując Ślizgońską moc,
emanującą z ich stołu.
- Powiedziałabym, że tęskniłam, ale nie wolno kłamać –
ruda świdrowała wzrokiem Discordię.
- Nie. Ściągaj. Ode.
Mnie. Odzywek. Bo tak ci zmienię twarz, że własna matka cię nie pozna.
- Och, jak się boję.
- Lily, jeśli ci się coś nie podoba, to idź do pokoju,
czy gdzieś tam. Jak najdalej od nas, bo psujesz miłą atmosferę swoim stylem
bycia – Scorpius pokazał dziewczynie drzwi od Wielkiej Sali, a ta z ociąganiem
wstała. Na odchodnym pokazała język i zarzuciła swoimi rdzawymi włosami. Albus
ruszył za nią, psiocząc pod nosem na blondyna.
- Wow. Niezły jesteś – uśmiechnęła się Nott.
- Wiem, za to mnie kochasz.
- Chciałbyś.
- Może.
- Nie zaprzeczysz ?
- Powiedzmy, że damie się nie odmawia w pewnych
sytuacjach. – Discordia słysząc te słowa, wybuchnęła śmiechem.
- Oczywiście.
- Przestań być taka… obojętna na moje niesamowicie
elokwentne wypowiedzi.
- Ależ za to mnie kochasz, Malfoy.
- Chciałabyś.
- Może.
- Nie zaprzeczysz ?
- Dziś nie mam ochoty na zaprzeczanie.
- Dis, kochasz mnie ? – Scorpius złapał ją za rękę.
Dziewczyna wzruszyła ramionami.
- Score, ja… Ja muszę już iść. Wiesz. Cisza nocna…
- Jest dopiero dwudziesta.
- Tak, ale muszę. Zrozum. Do jutra – uśmiechnęła się i
szybkim krokiem wyszła z Sali.
***
Na dworze było już ciemno. Zegarek o złotych wskazówkach,
pokazywał dwudziestą drugą.
- Co się stało ? – Dracon Malfoy wpadł do gabinetu
dyrektora Hogwartu.
- Czytaj – Zabini rzucił w niego pergaminem, który ten
złapał zręcznie.
„ZAWIADOMIENIE
Z przykrością
informujemy o śmierci Theodora Nott i Dafne Higgs. Wraz z dostarczoną nam informacją
o stracie tych dwójce niesamowitych czarodziei, wysłaliśmy grupę aurorów na
miejsce zgonu, jednak moi ludzie nie znaleźli nic, oprócz prochu, który
pozostał po uprzednim spaleniu ich ciał. Zgodnie z kodeksem, opiekę nad córką,
Discordią Susan Nott, przejmują rodzice chrzestni : Szanowni Państwo Asteria
oraz Dracon Malfoy’owie.
Z poważaniem oraz kondolencjami
Minister Magii
Kingsley Shackebolt”
Blondyn otworzył szeroko oczy. Spojrzał pytająco na
Blaisa Zabiniego.
- Kiedy to się stało ?
- Nikt nic nie wie.
- A kiedy to dostałeś ? – zamachał kartką.
- Chwilę po przydzieleniu Discordii.
- A gdzie ją Tiara posłała ?
- Ravenclaw – wymruczał Blais.
- JAK TO RAVENCLAW ?! – Dracon oparł się rękoma o blat,
pochylając się nad biurkiem.
- No, normalnie.
- Ale ona nie może
być Krukonką ! Zrób coś z tym !
- Nie mogę.
- A kim jesteś ?
- Dyrektorem.
- Więc w czym problem ?
- Nie mogę zmieniać zdania Tiary.
- Ona nie może być w Ravenclaw.
- Idź się prześpij, Malfoy – Zabini podał mężczyźnie
szklankę wody.
- Czyżby eliksir usypiający ? – zapytał Draco,
opróżniając naczynie.
- Jak ty mnie dobrze znasz – dyrektor podprowadził
przyjaciela na sofę. Gdy ten tylko się położył, od razu zasnął. Blais z cichym
westchnieniem usiadł w fotelu.
- Co ja mam teraz z tobą zrobić, Nott ? – zapytał samego
siebie.
_________________________________________________________
Używane było samo Raveclaw, ponieważ 'Ravenclawie' brzmi głupio.
Używane było samo Raveclaw, ponieważ 'Ravenclawie' brzmi głupio.
Jak zwykle proszę o opinię.
Fajnie napisane ;D A w ogole to bardzoo podoba mi się twoje opowiadnie , szkoda ze rozdzialy sa takie krotkie :/
OdpowiedzUsuńRozdziały są krótkie, ponieważ dodaję je codziennie, a nie jestem w stanie pisać dłuższych, chodząc do szkoły.
UsuńNie ma sprawy ;) W sumie to też pisze teraz ff ale ze swoją nową wymyśloną postacią ... hmm.. i miałam taki plan zeby jej mama umarła i zeby opiekowala sie nia inna rodzina ,ale chyba zrezygnuje , bo nie chce aby bylo cos takiego ze zgapiam .. A w ogóle to dzięki, zainspirowałaś mnie aby pisać własne opowiadania, JESTEŚ WIELKA!
UsuńZa późno choroba sieroca mną zawładnęła hahaha.
OdpowiedzUsuńA tak na poważnie strasznie mnie to zaciekawiło.
Hmmm Score mhh *.*
Dis kochanie nie martw sie wszystko sie ułoży.
Czy ja właśnie rozmawiam z bohaterami opowiadania -.-
To co ona pisała na tej kartce wydało mi się naprawdę bardzo ciekawe, niech więcej razy tak zapisuje coś ^^ Zwroty akcji na każdym kroku. "Dis, kochasz mnie? - złapał ją za rękę" Omg, ale słodki fragment ^^ Smutno mi, że jej rodzice umarli ;< Ten Ravenclaw to był strzał! :D Zmroziło mnie to. Niby nienawidzę Ślizgonów, sama jestem w Gryffindorze, uważałam że to parszywe świnie bez kultury, ale Ty pokazałaś mi tę ich lepszą stronę, kulturalną i z zasadami ^^ Dzięki.
OdpowiedzUsuńEch.. świetne *.* cóż więcej powiedzieć? :D
OdpowiedzUsuńAAAAA WIĘCEJ *.*
OdpowiedzUsuńPrzepiękne <3 a zwłaszcza rozmowa ScorpiusaxDiscordi .
OdpowiedzUsuńAwww.. *.* kiedy następna część? przecudnie piszesz.. :D
OdpowiedzUsuńPS. Dis najlepsza ♥
Już jest ;d
UsuńSzanowna Autoreczko domagam sie jeszcze dziś kolejnego posta albo zabierając ze sobą pelerynke niewitke prze teleportuje sie do cb i bd cie straszyć po nocach ^^
OdpowiedzUsuńteleportuje się z tobą ^^
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
Usuńokey^^
UsuńPiszesz świetnie *,* jak zaczęłam dzisiaj, tak musiałam skończyć na ostatnim napisanym rozdziale, bo nie mogłam wcześniej się oderwać *,*
OdpowiedzUsuńChociaz moim zdaniem, lepiej by było, gdyby to Lily była ze Scorpiusem xD ale to moje zdanie ;] powodzenia i weny w dalszym pisaniu życzę ;*
Ale fajne *.*
OdpowiedzUsuńA Krukoni są najlepsi, Dis się nie zna! <33