Usiedli w salonie na bordowej kanapie. Discorda podwinęła
pod siebie nogi i spojrzała wyczekująco na Albusa.
- Nie chcesz mieć niespodzianki ?
- Nie – pokręciła szybko głową.
- Do pokoju wspólnego wchodzisz przez lochy. Musisz
wypowiedzieć hasło, które jest zazwyczaj imieniem któregoś ze sławnych Ślizgonów.
- Imię Voldemorta też ?
- Nie. Podobno Zabini zakazał używania tego imienia.
- Zabini ?
- Tak. Opiekun Slytherinu i zastępca dyrektora. Kiedy już
przejdziesz przez drzwi, idziesz długim korytarzem. Pokój wspólny jest
pomalowany w barwach zieleni. Na środku stoją srebne kanapy z szmaragdowymi
poduszkami. Ściany przystrojone są portretami najważniejszych czarodziejów.
- Snape też tam jest ?
- Jest, ale nie znam dokładnie jego historii.
- Jak to nie znasz ? – Draco Malfoy stał w drzwiach,
nonszalancko opierając się o framugę.
- Nikt mi o nim nie mówił, a w szkole nie mieliśmy
jeszcze o Wielkiej Bitwie, bo sądzę, że właśnie tam się zasłużył. – Albus wzruszył
ramionami.
- Ojciec ci nie mówił ? – Malfoy podszedł i usiadł
naprzeciwko nich.
- To ktoś ważny ? – Discordia oparła głowę na poduszce i
wpatrywała się w ojca Scorpiusa.
- Otóż kiedyś, kiedy twój ojciec miał niespełna roczek –
tutaj Dracon wskazał ruchem głowy na Albusa. – Voldemort zabił jego rodziców.
Pomimo, że Severus Snape uprzedził Albusa Dumbledore’ao zamiarach Czarnego
Pana. Były dyrektor Hogwartu nie zrobił nic, by uratować twoich dziadków.
Nietoperz był zrozpaczony po stracie ukochanej Lily, więc postanowił pilnować
twojego ojca. Dbał by nic nigdy się mu nie przydarzyło, mimo tego, że go
nienawidził.
- Ale dlaczego go nienawidził ?
- Ponieważ twój dziadek, James Potter, gnębił Snape’a,
gdy obaj byli w Hogwarcie. Podczas Wielkiej Bitwy Severus zginął z rąk
Voldemorta, czy raczej Nagini.
- Skoro Snape nienawidził ojca Ala, to dlaczego on ma na
drugie Severus ?
-Najwidoczniej Potter uznał Snape’a za bohatera, czy coś.
- Wujku, znasz jeszcze jakąś ciekawą historię ? Może tę o
przyjęciu Mrocznego Znaku ? – Discordia uśmiechnęła się ciepło do niego, a
Draco odruchowo zacisnął dłoń na przedramieniu.
- Nie słyszałem jej jeszcze – Albus poprawił się na
kanapie.
- Dobrze – westchnął.- Był to sierpień. Mogłoby się wydawać,
że powinno być ciepło, jednak na dworze padał deszcz. Voldemort już wtedy
urzędował w naszej rezydencji. Ojciec ponownie go zawiódł. Nie dziwię się,
pewnie też bym stchórzył, jeśli przypadłoby mi zadanie wymordowania całej
wioski mugoli. I wtedy on, Mroczny Pan, powiedział, że albo będę mu służył,
albo pozbędzie się Lucjusza. Kiedy przyjmowałem Znak, bolało o wiele bardziej,
niż dostanie Cruciatusem. Potem… potem musiałem wykonać zadanie, aby udowodnić
wierność. Miałem zabić niewinną dziewczynę. Chodziła do Hogwartu. Voldemort nie
cierpiał ludzi z Hufflepuffu, a co dopiero dzieci z mugolskich rodzin. A ona była Puchonką, szlamą. Z tego samego
roku. Nieraz widywaliśmy się na korytarzu. Kazał mi ją torturować, wykorzystać
wszystkie zaklęcia, jakie były mi znane, by zadać ból i cierpienie drugiej
osobie. Pamiętam te przerażone, zielone oczy. Widziałem jak błagała bym nic jej
nie robił. Kiedy trzymała się ostatkiem sił przy życiu, nakazał ją zabić.
Uśmiechnęła się do mnie smutno, widząc zielony strumień płynący z różdżki.
Nawet nie wiedziałem jak miała na imię – szepnął i spojrzał w okno. Discordia
widziała, jak trzęsą mu się dłonie. Na pewno sporo go kosztowało opowiedzenie
im jednego z gorszych wspomnień.
- Ilu ludzi zabiłeś ? – Albus zapytał po cichu.
- Tylko ją. Potem miałem rozprawić się z Dumbledore’m.
- Ale Snape cię wyręczył – dokończyła dziewczyna.
- Jest późno. Idźcie spać. – Dzieci szybkim krokiem
opuściły salon i udały się do swoich pokoi.
***
- Luiza ! Rusz się ! Idziemy ! – Discordia przytupywała
nogami ze zniecierpliwienia.
- Aż tak się tobie spieszy na Pokątną ? – Scorpius przyglądał
się jej z boku.
- W zeszłym roku nie czekałeś na swoją pierwszą różdżkę ?
- Nie. Ślizgoni nie czekają …
-Do Ślizgonów wszystko samo przychodzi – dokończyła ze
znużeniem.
- Znasz to ?
- Jeśli chcesz kogoś zaskoczyć swoimi tekstami, to idź do
Lily – sapnęła pod nosem.
- Czy ty jesteś zazdrosna ? – na twarz Scorpiusa wpełzł
szeroki uśmiech.
- Kto ?! Ja ?!
- Nie, ten troll co stoi przede mną.
- Nott nigdy nie są o nikogo zazdrośni. To inni są
zazdrośni o nich – uniosła wysoko głowę.
- Chciałabyś.
- Niezbyt.
- Musicie już iść – Ginevra Potter spojrzała na Discordię
wyczekująco.
- Oczywiście.
- Harry przygotował świstoklik.
- Nie możemy się normalnie teleportować ?
- Nie. Świstoklik jest niewykrywalny przez Ministerstwo
Magii.
- Jasne – dziewczyna wywróciła oczami i poszła na
korytarz.
- Dis, Luizy z tobą nie było ? – Lily odgarnęła włosy na
plecy.
- Myślałam, że była z ciocią Ginny.
- Harry, widziałeś młodą Zabini ? – kobieta spojrzała na
męża.
- Rodzice ją zabrali. Powiedzieli, że nie będzie
uczęszczać do Hogwartu. Przynajmniej jej matka tak mi powiedziała.
- Ale Jack’a nie przenoszą, prawda ? – jasna głowa
wychyliła się zza drzwi.
- Nie, Jack zostaje. Siedzi na górze.
- A dokąd pójdzie Luiza ? – Discordia niepewnie
skierowała słowa do ojca Albusa.
- Beauxbatons.
- Biedna – westchnęła Lily.
- Złapcie za klucz. To świstoklik. Za 10 sekund się
aktywuje.
- Pamiętajcie, żeby szybko wrócić.
- Jasne, mamo – Lily posłała buziaka Ginny. Discordia
poczuła, że traci grunt pod stopami. Zamknęła oczy, by nie patrzeć, jak świat
wokół wiruje.
***
- Ciekawe która mnie wybierze – Lily szła uśmiechnięta,
trzymając Harry’ego za rękę.
- A co, jeśli żadna ? – Discordia podążała za nimi do tej
pory w milczeniu.
- Czarodziej zawsze znajdzie odpowiednią dla siebie –
Harry skręcił w małą uliczkę. Na jej końcu wisiał szyld „ Różdżki u Olivandera”
- To tu – szepnęła Lily. Blondynka wywróciła oczami i
dziarskim krokiem weszła do sklepu.
- Dobry – mruknęła pod nosem i rozejrzała się po lokalu.
Wszędzie stały wysokie regały, sięgające aż do sufitu. Piętrzyły się na nich
podłużne pudełka.
- Witam pana, panie Olivander. Przyszliśmy po różdżki –
Harry ukłonił się starszemu mężczyźnie o siwych włosach stojącemu w cieniu.
- Zapewne dla tych dwóch młodych dam ? Która pierwsza ? –
Discordia wystąpiła do przodu.
- Ja.
- W takim razie zapraszam ze sobą – starzec poszedł w
głąb sklepu.
- Jak różdżka wybiera właściciela ? – zapytała cicho.
- Zaraz zobaczysz. Wyciągnij rękę przed siebie i zamknij
oczy. – postąpiła zgodnie z instrukcją. Poczuła w ręku jakiś przedmiot. Był
zimy.
- To nie ta – powiedziała odruchowo. Zdziwiła się słysząc
swój głos. Skąd ona to wiedziała ?
- W takim razie zobacz tę – gdy tylko drewno dotknęło jej
dłoni, wydało ciche syknięcie, a po ciele dziewczyny rozszedł się ciepły
dreszcz. Otworzyła oczy i ujrzała jasną poświatę wokół różdżki.
- Niesamowite – westchnęła.
- Nieprawdaż ?
- Z czego jest zrobiona ?
- Włókno smoczego serca połączone z włosem testrala. 11 i
pół cala. Giętka, wierzba.
- Nie wiedziałam, że testrale mają włosy.
- A jednak. Rzuć zaklęcie światła.
- A można ?
- Tutaj nie masz namiaru.
- Lumos – wyszeptała i z zaciekawieniem obserwowała, jak
na końcu różdżki pojawia się mały, jasny punkcik, powiększający się z sekundy
na sekundę.
- Zapakować ją ? – Olivander wyrwał dziewczynę z
rozmyślań.
- Eeem… tak- oddała różdżkę mężczyźnie i wróciła do Harry’ego.
Lily trzymała w dłoni swoją różdżkę.
-Widzę, że nie czekaliście na mnie ? – siwy staruszek
uśmiechnął się.
- Bo ta różdżka, ona sama. Ona przyleciała i jak ją
wzięłam – Lil plątała się w słowach.
- Nie szkodzi. Różdżka twojego ojca też sama do niego
ciągnęła.
- Wujku, masz pieniądze ? – Discordia wyciągnęła dłoń po monety.
- Ja zapłacę, zaczekajcie – Harry zniknął za czarną
kotarą.
- Jak ja już chcę do Hogwartu – rudowłosa wyjrzała przez
okno.
- A mi to obojętne. Równie dobrze moglibyśmy uczyć się
tego w domu.
- Nott, przestań narzekać. Jestem już znudzona ciągłym
marudzeniem z twojej strony.
- Nie musisz mnie słuchać. Nikt ci nie każe.
- A jednak posiadam coś takiego jak uszy, wiesz takie
półksiężyce po obu stronach głowy, ale jeszcze nie potrafię ich wyłączać. Może
nauczysz mnie tej niesamowitej umiejętności ?
- Jeśli sądzisz, że trafisz do Slytherinu rzucając
sarkastycznymi wypowiedziami, to się grubo mylisz. W dodatku sądząc, że
Scorpius spojrzy na takiego kogoś jak ty, upokarzasz samą siebie.
- Dziewczyny, szybko ! Łapcie za zegarek. – Ojciec rudej
podbiegł do nich.
- To jeszcze nie koniec – syknęła Lily łapiąc wraz z
Discordią za przedmiot.
______________________________________________________________
Czekam z niecierpliwością na Waszą opinię.
Wole Discordie ;D .
OdpowiedzUsuńHm, ja wciąż kocham Dracona :')
Usuńwięcej!!! <3
OdpowiedzUsuńBoskie czekam na więcej normalnie boskie na początku nie wiedziałam kto kim jest ale teraz już wiem bosko
OdpowiedzUsuńJest super! Szkoda tylko że umieram z ciekawości :/ Fajnie by było jak byś dodawała codziennie + pisała dłuższe notki :) A mogłabyś ustawić w pasku boznym obserwatorów ? Łatwiej mi będzie śledzić blog ;)A jeszcze lepiej by było gdybyś usunęła weryfikację obrazkową :D
OdpowiedzUsuńCoraz lepiej. Powiem dużo lepiej. Lepiej się czyta chociaż błędy są. Czekam na kolejny rozdział :)
OdpowiedzUsuń~*~Paradise
Wspaniale. Ale wiecej Draco <3 czekam tez na watek milosny z Albusem lub Lily. A i fajnie by bylo gdyby mloda Potterowna byla slizgonka - wiecej zamieszania :D
OdpowiedzUsuńTaak! Z Lil. do slytherinu :D
OdpowiedzUsuńDraco traktuje Discordie jak córkę... Tak jej ulega i wgl taki kochany jest ♥! Dobrze myślę? Pisz więcej bo to wciąga !
OdpowiedzUsuńMnie to wciąga strasznie czytam i czytam a jak koniec to mi smutno ; )
OdpowiedzUsuńNawet jeśli byś miała jakiekolwiek błędy to ich nie zauważyłam bo mi twój blog czyta się płynnie itp .
Mogłabyś skomentować i proszę o informowanie mnie o nowych notkach na : http://taniecdusz.blogspot.com/
Juz nie lubie Lilly
OdpowiedzUsuńDiscordia rządzi ;)
pisz dalej
- M. M.
Uważam, że dzieci w wieku 11 lat jeszcze nie wiedzą co to znaczy miłość. Realia opowieści mogłby się rozgrywać 4 lata później.
OdpowiedzUsuńOgólnie bardzo ładnie. Zwinnie konstruujesz zdania ;)
Osoba powyzej ma chyba racje ;D
OdpowiedzUsuńWole Lily, wg mnie Discordia jest w jej wieku, a zachowjuje sie jakby juz chciala byc dorosla. Calkiem fajne te twoje opowiadania. :D
Julia