16 grudnia 2012

Część VI


Usiedli w salonie na bordowej kanapie. Discorda podwinęła pod siebie nogi i spojrzała wyczekująco na Albusa.
- Nie chcesz mieć niespodzianki ?
- Nie – pokręciła szybko głową.
- Do pokoju wspólnego wchodzisz przez lochy. Musisz wypowiedzieć hasło, które jest zazwyczaj imieniem któregoś ze sławnych Ślizgonów.
- Imię Voldemorta też ?
- Nie. Podobno Zabini zakazał używania tego imienia.
- Zabini ?
- Tak. Opiekun Slytherinu i zastępca dyrektora. Kiedy już przejdziesz przez drzwi, idziesz długim korytarzem. Pokój wspólny jest pomalowany w barwach zieleni. Na środku stoją srebne kanapy z szmaragdowymi poduszkami. Ściany przystrojone są portretami najważniejszych czarodziejów.
- Snape też tam jest ?
- Jest, ale nie znam dokładnie jego historii.
- Jak to nie znasz ? – Draco Malfoy stał w drzwiach, nonszalancko opierając się o framugę.
- Nikt mi o nim nie mówił, a w szkole nie mieliśmy jeszcze o Wielkiej Bitwie, bo sądzę, że właśnie tam się zasłużył. – Albus wzruszył ramionami.
- Ojciec ci nie mówił ? – Malfoy podszedł i usiadł naprzeciwko nich.
- To ktoś ważny ? – Discordia oparła głowę na poduszce i wpatrywała się w ojca Scorpiusa.
- Otóż kiedyś, kiedy twój ojciec miał niespełna roczek – tutaj Dracon wskazał ruchem głowy na Albusa. – Voldemort zabił jego rodziców. Pomimo, że Severus Snape uprzedził Albusa Dumbledore’ao zamiarach Czarnego Pana. Były dyrektor Hogwartu nie zrobił nic, by uratować twoich dziadków. Nietoperz był zrozpaczony po stracie ukochanej Lily, więc postanowił pilnować twojego ojca. Dbał by nic nigdy się mu nie przydarzyło, mimo tego, że go nienawidził.
- Ale dlaczego go nienawidził ?
- Ponieważ twój dziadek, James Potter, gnębił Snape’a, gdy obaj byli w Hogwarcie. Podczas Wielkiej Bitwy Severus zginął z rąk Voldemorta, czy raczej Nagini.
- Skoro Snape nienawidził ojca Ala, to dlaczego on ma na drugie Severus ?
-Najwidoczniej Potter uznał Snape’a za bohatera, czy coś.
- Wujku, znasz jeszcze jakąś ciekawą historię ? Może tę o przyjęciu Mrocznego Znaku ? – Discordia uśmiechnęła się ciepło do niego, a Draco odruchowo zacisnął dłoń na przedramieniu.
- Nie słyszałem jej jeszcze – Albus poprawił się na kanapie.
- Dobrze – westchnął.- Był to sierpień. Mogłoby się wydawać, że powinno być ciepło, jednak na dworze padał deszcz. Voldemort już wtedy urzędował w naszej rezydencji. Ojciec ponownie go zawiódł. Nie dziwię się, pewnie też bym stchórzył, jeśli przypadłoby mi zadanie wymordowania całej wioski mugoli. I wtedy on, Mroczny Pan, powiedział, że albo będę mu służył, albo pozbędzie się Lucjusza. Kiedy przyjmowałem Znak, bolało o wiele bardziej, niż dostanie Cruciatusem. Potem… potem musiałem wykonać zadanie, aby udowodnić wierność. Miałem zabić niewinną dziewczynę. Chodziła do Hogwartu. Voldemort nie cierpiał ludzi z Hufflepuffu, a co dopiero dzieci z mugolskich rodzin.  A ona była Puchonką, szlamą. Z tego samego roku. Nieraz widywaliśmy się na korytarzu. Kazał mi ją torturować, wykorzystać wszystkie zaklęcia, jakie były mi znane, by zadać ból i cierpienie drugiej osobie. Pamiętam te przerażone, zielone oczy. Widziałem jak błagała bym nic jej nie robił. Kiedy trzymała się ostatkiem sił przy życiu, nakazał ją zabić. Uśmiechnęła się do mnie smutno, widząc zielony strumień płynący z różdżki. Nawet nie wiedziałem jak miała na imię – szepnął i spojrzał w okno. Discordia widziała, jak trzęsą mu się dłonie. Na pewno sporo go kosztowało opowiedzenie im jednego z gorszych wspomnień.
- Ilu ludzi zabiłeś ? – Albus zapytał po cichu.
- Tylko ją. Potem miałem rozprawić się z Dumbledore’m.
- Ale Snape cię wyręczył – dokończyła dziewczyna.
- Jest późno. Idźcie spać. – Dzieci szybkim krokiem opuściły salon i udały się do swoich pokoi.
***
- Luiza ! Rusz się ! Idziemy ! – Discordia przytupywała nogami ze zniecierpliwienia.
- Aż tak się tobie spieszy na Pokątną ? – Scorpius przyglądał się jej z boku.
- W zeszłym roku nie czekałeś na swoją pierwszą różdżkę ?
- Nie. Ślizgoni nie czekają …
-Do Ślizgonów wszystko samo przychodzi – dokończyła ze znużeniem.
- Znasz to ?
- Jeśli chcesz kogoś zaskoczyć swoimi tekstami, to idź do Lily – sapnęła pod nosem.
- Czy ty jesteś zazdrosna ? – na twarz Scorpiusa wpełzł szeroki uśmiech.
- Kto ?! Ja ?!
- Nie, ten troll co stoi przede mną.
- Nott nigdy nie są o nikogo zazdrośni. To inni są zazdrośni o nich – uniosła wysoko głowę.
- Chciałabyś.
- Niezbyt.
- Musicie już iść – Ginevra Potter spojrzała na Discordię wyczekująco.
- Oczywiście.
- Harry przygotował świstoklik.
- Nie możemy się normalnie teleportować ?
- Nie. Świstoklik jest niewykrywalny przez Ministerstwo Magii.
- Jasne – dziewczyna wywróciła oczami i poszła na korytarz.
- Dis, Luizy z tobą nie było ? – Lily odgarnęła włosy na plecy.
- Myślałam, że była z ciocią Ginny.
- Harry, widziałeś młodą Zabini ? – kobieta spojrzała na męża.
- Rodzice ją zabrali. Powiedzieli, że nie będzie uczęszczać do Hogwartu. Przynajmniej jej matka tak mi powiedziała.
- Ale Jack’a nie przenoszą, prawda ? – jasna głowa wychyliła się zza drzwi.
- Nie, Jack zostaje. Siedzi na górze.
- A dokąd pójdzie Luiza ? – Discordia niepewnie skierowała słowa do ojca Albusa.
- Beauxbatons.
- Biedna – westchnęła Lily.
- Złapcie za klucz. To świstoklik. Za 10 sekund się aktywuje.
- Pamiętajcie, żeby szybko wrócić.
- Jasne, mamo – Lily posłała buziaka Ginny. Discordia poczuła, że traci grunt pod stopami. Zamknęła oczy, by nie patrzeć, jak świat wokół wiruje.
***
- Ciekawe która mnie wybierze – Lily szła uśmiechnięta, trzymając Harry’ego za rękę.
- A co, jeśli żadna ? – Discordia podążała za nimi do tej pory w milczeniu.
- Czarodziej zawsze znajdzie odpowiednią dla siebie – Harry skręcił w małą uliczkę. Na jej końcu wisiał szyld „ Różdżki u Olivandera”
- To tu – szepnęła Lily. Blondynka wywróciła oczami i dziarskim krokiem weszła do sklepu.
- Dobry – mruknęła pod nosem i rozejrzała się po lokalu. Wszędzie stały wysokie regały, sięgające aż do sufitu. Piętrzyły się na nich podłużne pudełka.
- Witam pana, panie Olivander. Przyszliśmy po różdżki – Harry ukłonił się starszemu mężczyźnie o siwych włosach stojącemu w cieniu.
- Zapewne dla tych dwóch młodych dam ? Która pierwsza ? – Discordia wystąpiła do przodu.
- Ja.
- W takim razie zapraszam ze sobą – starzec poszedł w głąb sklepu.
- Jak różdżka wybiera właściciela ? – zapytała cicho.
- Zaraz zobaczysz. Wyciągnij rękę przed siebie i zamknij oczy. – postąpiła zgodnie z instrukcją. Poczuła w ręku jakiś przedmiot. Był zimy.
- To nie ta – powiedziała odruchowo. Zdziwiła się słysząc swój głos. Skąd ona to wiedziała ?
- W takim razie zobacz tę – gdy tylko drewno dotknęło jej dłoni, wydało ciche syknięcie, a po ciele dziewczyny rozszedł się ciepły dreszcz. Otworzyła oczy i ujrzała jasną poświatę wokół różdżki.
- Niesamowite – westchnęła.
- Nieprawdaż ?
- Z czego jest zrobiona ?
- Włókno smoczego serca połączone z włosem testrala. 11 i pół cala. Giętka, wierzba.
- Nie wiedziałam, że testrale mają włosy.
- A jednak. Rzuć zaklęcie światła.
- A można ?
- Tutaj nie masz namiaru.
- Lumos – wyszeptała i z zaciekawieniem obserwowała, jak na końcu różdżki pojawia się mały, jasny punkcik, powiększający się z sekundy na sekundę.
- Zapakować ją ? – Olivander wyrwał dziewczynę z rozmyślań.
- Eeem… tak- oddała różdżkę mężczyźnie i wróciła do Harry’ego. Lily trzymała w dłoni swoją różdżkę.
-Widzę, że nie czekaliście na mnie ? – siwy staruszek uśmiechnął się.
- Bo ta różdżka, ona sama. Ona przyleciała i jak ją wzięłam – Lil plątała się w słowach.
- Nie szkodzi. Różdżka twojego ojca też sama do niego ciągnęła.
- Wujku, masz pieniądze ? – Discordia wyciągnęła dłoń po monety.
- Ja zapłacę, zaczekajcie – Harry zniknął za czarną kotarą.
- Jak ja już chcę do Hogwartu – rudowłosa wyjrzała przez okno.
- A mi to obojętne. Równie dobrze moglibyśmy uczyć się tego w domu.
- Nott, przestań narzekać. Jestem już znudzona ciągłym marudzeniem z twojej strony.
- Nie musisz mnie słuchać. Nikt ci  nie każe.
- A jednak posiadam coś takiego jak uszy, wiesz takie półksiężyce po obu stronach głowy, ale jeszcze nie potrafię ich wyłączać. Może nauczysz mnie tej niesamowitej umiejętności ?
- Jeśli sądzisz, że trafisz do Slytherinu rzucając sarkastycznymi wypowiedziami, to się grubo mylisz. W dodatku sądząc, że Scorpius spojrzy na takiego kogoś jak ty, upokarzasz samą siebie.
- Dziewczyny, szybko ! Łapcie za zegarek. – Ojciec rudej podbiegł do nich.
- To jeszcze nie koniec – syknęła Lily łapiąc wraz z Discordią za przedmiot. 
______________________________________________________________
Czekam z niecierpliwością na Waszą opinię.

13 komentarzy:

  1. Boskie czekam na więcej normalnie boskie na początku nie wiedziałam kto kim jest ale teraz już wiem bosko

    OdpowiedzUsuń
  2. Jest super! Szkoda tylko że umieram z ciekawości :/ Fajnie by było jak byś dodawała codziennie + pisała dłuższe notki :) A mogłabyś ustawić w pasku boznym obserwatorów ? Łatwiej mi będzie śledzić blog ;)A jeszcze lepiej by było gdybyś usunęła weryfikację obrazkową :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Coraz lepiej. Powiem dużo lepiej. Lepiej się czyta chociaż błędy są. Czekam na kolejny rozdział :)
    ~*~Paradise

    OdpowiedzUsuń
  4. Wspaniale. Ale wiecej Draco <3 czekam tez na watek milosny z Albusem lub Lily. A i fajnie by bylo gdyby mloda Potterowna byla slizgonka - wiecej zamieszania :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Draco traktuje Discordie jak córkę... Tak jej ulega i wgl taki kochany jest ♥! Dobrze myślę? Pisz więcej bo to wciąga !

    OdpowiedzUsuń
  6. Mnie to wciąga strasznie czytam i czytam a jak koniec to mi smutno ; )
    Nawet jeśli byś miała jakiekolwiek błędy to ich nie zauważyłam bo mi twój blog czyta się płynnie itp .
    Mogłabyś skomentować i proszę o informowanie mnie o nowych notkach na : http://taniecdusz.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. Juz nie lubie Lilly
    Discordia rządzi ;)
    pisz dalej
    - M. M.

    OdpowiedzUsuń
  8. Uważam, że dzieci w wieku 11 lat jeszcze nie wiedzą co to znaczy miłość. Realia opowieści mogłby się rozgrywać 4 lata później.
    Ogólnie bardzo ładnie. Zwinnie konstruujesz zdania ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Osoba powyzej ma chyba racje ;D
    Wole Lily, wg mnie Discordia jest w jej wieku, a zachowjuje sie jakby juz chciala byc dorosla. Calkiem fajne te twoje opowiadania. :D

    Julia

    OdpowiedzUsuń